Romantyczna rodzinna legenda opowiadała o powiązaniach rodzinnych z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim. Według legendy Krzysztof był wnukiem siostry męża, siostry prababki Wandy – Karoliny, synem jej córki Stefani. Legenda okazała się mitem.
Moje genealogiczne zbiory
W ciągu kilku lat zainteresowania historią naszych rodzin powstał zbiór ponad 2 tys. nazwisk – z którymi my, to znaczy moja żona i ja – na przestrzeni prawie 800 lat byliśmy w jakiś sposób połączeni.
Było to możliwe dzięki zaangażowaniu się w genealogiczne poszukiwania innych, krewnych. Szczególnie Karola – praprawnuka brata mojego pradziadka ze strony ojca, a ze strony mojej mamy, kluczowe było odkrycie pokrewieństwa ze – znanym, krakowskim genealogiem Piotrem. To oni precyzyjnie mieli wywiedzione w Geni i MyHeritage – kto kogo zrodził, czyim był wnukiem. Kto był bratem, a kto wujem?
Wszystko było tam staranie udokumentowane aktami, metrykami, jak również – w wielu przypadkach ilustrowane fotografiami, czy publikacjami ze starych gazet.
Obecnie, przy moim skromnym udziale wygląda to tak, że ja mam wprawdzie 3 razy więcej krewnych niż żona, ale za to ona liczy – dwukrotnie więcej przodków niż ja. Czeka mnie więc jeszcze sporo pracy i okryć, żeby jej zbiorowi protoplastów dorównać.
Posługując się wyłącznie Internetem, korzystam z osiągnięć innych i to jest też w genealogii wspaniałe.
Wielu bowiem, często młodych pasjonatów dzieli się owocami swojego poszukiwawczego trudu – nie oczekując nic w zamian. Przychodzą z pomocą w znalezieniu odpowiedniego dokumentu, albo podpowiadają gdzie go można znaleźć. Tak też było, kiedy strapiony biedziłem się z odcyfrowaniem aktu chrztu, który w moim przekonaniu miał być ważnym argumentem w obalaniu pewnego mitu, a tych przecież w opowieściach rodzinnych nie brakuje. Otrzymałem od nieznajomej osoby na Facebook wsparcie, w postaci przetłumaczenia tego aktu.
Genealogiczny mit o powiązaniach rodzinnych z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim
Akt chrztu odnosił się on do romantycznej legendy opowiadającej o powiązaniach rodzinnych z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim, który według niej – był wnukiem siostry męża, siostry prababki Wandy – Karoliny. Synem jej córki Stefani.
Krzysztof Kamil Baczyński z matką Stefanią
XIX wieczna opowieść o miłości bogatej córki fabrykanta do – rzemieślnika mojżeszowego wyznania wydawała się mi za piękną, żeby była prawdziwą. Mówiła ona – o siostrze męża, siostry prababki – Karolinie Hirszman, która, według niej miała – wyjść za mąż za Maksa Zieleńczyka.
Ojcem owej Karoliny miał być – August Fryderyk Hirszman, syn Ludwiga, pochodzący z rodziny wyznania ewangelickiego przybyłej pod koniec XVIII w z Niemiec do Polski – fabrykant
Fryderyk Hirszman
Ludwig Hirszman
W 1843 r. nabyli Hirszmanowie dobra sokołowskie, zakładając tam dwa lata później największą w Królestwie Polskim cukrownię i osadę fabryczną w Przeździatce.
Od pewnego czasu jednak podejrzewałem, że Karolinę do ich rodziny dodano tylko pod wpływem odkrycia jej nazwiska w – akcie ślubu rodziców poety:
„Odbyło się to w Warszawie w parafii Wszystkich Świętych 27.10 (09.11) 1911 roku o godz.19.00. Ogłasza się, że w obecności świadków Stanisława Dmochowskiego – kasjera i Bronisława Borowskiego – księgowego, obaj pełnoletni, zamieszkałych w Warszawie, zawarto tego dnia w tutejszym kościele związek małżeński między Stanisławem Augustynem Baczyńskim, 21 letnim kawalerem, literatem urodzonym we Lwowie, synem żyjących Zygmunta i Józefy, urodzonej / z domu? Kowalskiej, małżonków Baczyńskich, zamieszkałych w Warszawie przy ul. Wspólnej 1489 w parafii Św. Barbary a Stefanią Zieleńczyk, 21 letnią panną, ur. w Warszawie, córką żyjących Maksa i Karoliny urodzonej / z domu Hirschman, małżonków Zieleńczyk, zamieszkałych w Warszawie przy ul. Siennej 1473(74) tutejszej parafii. Małżeństwo to poprzedzone było ogłoszonymi tylko jeden raz zapowiedziami w parafii Św. Barbary i tutejszej dn. 23 października (05.11) bieżącego roku. (1911). Para zwolniona była z ogłoszenia dodatkowych 2 zapowiedzi INDUKT na mocy pozwolenia udzielonego jej przez Warszawskiego Arcybiskupa metropolity z dn. 25.10 (07.11) pod numerem 6012. Nowożeńcy ogłosili/przyznali, że żadna umowa przedmałżeńska nie została wcześniej miedzy nimi zawarta. Ślub kościelny udzielony został młodej parze przez księdza kanonika Juliana Biały, wikarego tutejszej parafii Św. Barbary. Ów akt/dokument został odczytany w obecności nowożeńców i świadków i przez w/w osoby podpisany.
Stanisław Dmochowski Stefania Zieleńczyk Bronisław Borowski Stanisław Augustyn Baczyński.”
Przypuszczam, że w tym przypadku kierowano się bardziej sympatią do wybitnego poety, ikony pokolenia „Kolumbów”, niż przekonywującymi argumentami. Nie bardzo bowiem wzięto pod uwagę tego, że Maksa od Karoliny dzieliło wszystko, nie tylko religia, ale przede wszystkim pozycja społeczna.
Został jednak w moim drzewie umieszczony, jako mąż córki zmarłego w 1861 roku Augusta Fryderyka. Ta koligacja od roku nie dawała mi spokoju. Nie miałem jednak wystarczających powodów żeby ją zakwestionować. Okrycie jednak w Genetece dokumentu, który z opisu był aktem chrztu siostry matki poety – Sabiny Zieleńczyk wzmogło moją podejrzliwość.
„Działo się to 20 kwietnia (trzeciego maja) 1905 r. w Warszawie w parafii Wszystkich Świętych [?] o 6 wieczorem. Oświadczamy, że w obecności świadków Bronisława Borkowskiego, księgowego, i Stanisława Dmochowskiego, handlowca, pełnoletnich, zamieszkałych w Warszawie, odbył się w tym miesiącu na podstawie zezwolenia Warszawskiej Rzymsko-Katolickiej Kancelarii Duchownej z dnia 14 (27) kwietnia pod numerem 1765, obrządek Chrztu Świętego Sabiny Zieleńczyk, lat 23, urodzonej w Warszawie, córki Maksymiliana i Karoliny z domu Hirszman, której na Chrzcie Świętym dano na imię Sabina, pozostawiając jej także jej nazwisko Zieleńczyk. Jej rodzicami chrzestnymi byli Bronisław Borowski [tu już bez k w nazwisku] i Maria Konrad. Akt ten obecnym przeczytany został i podpisany przez nas i przez nich.”
Dokument ten podawał w wątpliwość, udzielonym mi wcześniej w rodzinie Hirszmanów zapewnieniom, że warszawski kapelusznik Maks dążąc do ślubu z Karoliną – porzucił dotychczasowe, mojżeszowe wyznanie i wziął z nią ślub w kościele katolickim. Przecież, jakby tak było – to ich córka nie musiała by dopiero w 1905 roku przyjmować chrzest w kościele katolickim.
Owej, mitycznej Karoliny nie ma też wymienionej w wzmiance prasowej z 1861 r. informującej o tym, kto po zmarłym Auguście Frederyku Hirszmanie dziedziczył, komu przypadły udziały w spółce cukrowniczej.
Są tam, oprócz wdowy po nim wymienione jego dzieci, synowie: Ludwik (późniejszy mąż siostry prababki), Stanisław, Adam i córka – Maria. O Karolinie – ani słowa!
Adam Hirszman i jego siostra Maria
Tak samo, nie ma jej też na fotografii prezentującej rodzinę Hirszmanów.
W genealogii dowody odnajduje sie nie tylko w przepastnych archiwach, ale również i na cmentarzach.
Maks i Karolina z Hirszmanów Zieleńczykowie pochowani są na cmentarzu żydowskim w przy ul. Okopowej w Warszawie.
Macewa grobu rodziców Stefani Baczyńskiej
– Maksa i Karoliny z Hirszmanów Zieleńczyków
Miejscem zaś ostatniego spoczynku Hirszmanów jest cmentarz katolicki.
Moja dociekliwość została nagrodzona, kiedy od doświadczonego genealoga, który notabene jest też moim kuzynem 66 stopnia, z którym podzieliłem się swoimi wątpliwościami, otrzymałem list:
„Nie mam potwierdzenia dla przypisania Karolinie takich rodziców. Wydaje mi się, że masz rację. Również w bazie Minakowskiego nie ma takiej relacji do jej pochodzenia.
Podejrzewam, że Karolina Hirszman mogła pochodzić z rodziny żydowskiej. Na cmentarzu przy ul. Okopowej jest dużo nagrobków z nazwiskami Hirszman, Hirschman.
Ponieważ brak potwierdzenia na taką koligację, chyba powinno się odłączyć ją od tej rodziny?
Sabina była chrzczona w 1905, gdy miała 23 lata. Prawdopodobnie z powodu ślubu, który brała w tym samym roku. Ich syn Zbigniew urodził się w 1906, ale został ochrzczony dopiero 2 lata później (1908).
Podobna sytuacja dotyczy Stefani Zieleńczyk, która została ochrzczona w 1911 – a w tym roku brała ślub.”