W ogromnych metropoliach
pośród tłumów ludzi
Jak na wysypisku
pełnym starych śmieci
Snują się bokami
często wystraszone
Porzucone przez wszystkich,
opuszczone dzieci.
Biedne, brudne i głodne
zaniedbane przez życie
Nie wiedzące czy gdzieś tam
rodzina ich żyje
Codziennie wynurzają się
z nor swych na ulice
Opuszczone przez bliskich
te dzieci niczyje.
Z Domów Dziecka i z rodzin
z poza marginesu
Bez wiedzy i nauki,
często nie ochrzczone
Żyją między nami
w każdej okolicy
Nikomu nic nie winne,
dzieci opuszczone.
Bez uśmiechu na ustach
na dziecięcych swych twarzach
W dziurawym przyodziewku
nie ze swojej winy
Włóczą się do późnych
godzin prawie nocnych
Przez nas opuszczone,
dzieci bez rodziny
Rozejrzyjmy się wkoło
w mieście gdzie żyjemy
Czy w naszym środowisku
i w naszej okolicy
Nie przebywają czasem
niewinne w swym dzieciństwie
Porzucone przez wszystkich
biedne dzieci ulicy.
Weźmy je i przytulmy
i ogrzejmy swym ciałem
Każdemu z nich na pewno
radość w oczach zaświeci
Gdy wielu tak postąpi
mądrych ludzi na świecie
To znikną z ulic smutne,
porzucone dzieci.