Do wieku siedemnastego szlachcic-rycerz budował swoją siedzibę przede wszystkim z myślą o jej funkcjach obronnych. Wiek siedemnasty to okres, gdy szlachcic-rycerz przemienia się stopniowo w szlachcica-ziemianina, czyli żyjącego przede wszystkim z gospodarowania na roli, a mniej z wojaczki.
Dwór szlachecki
Jednym ze znamion nowych czasów w architekturze i formowaniu siedzib szlacheckich było dziełko wydane w 1659 roku, a napisane prawdopodobnie przez Łukasza Opalińskiego, marszałka nadwornego i koronnego. Ta, licząca 32 strony, książeczka, zatytułowana „Krótka historia budownicza dworów, pałaców, zamków podług nieba i zwyczaju polskiego”, była pomyślana jako podręcznik dla tych możnych i dostatnich panów, którzy zamierzali budować swoje siedziby na wsi, albowiem „dom dobrze, umiejętnie, pięknie zbudowany, iż jest między pierwszemi wygodami wczesnego życia…”
Są w niej zawarte propozycje i zasady na wskroś nowoczesne, tzn. odchodzące od obronności dworów, zalecające natomiast te ich atrybuty, które trwać będą aż do czasów nam współczesnych: symetrię budynku, jego wydłużony kształt (plan prostokąta, a nie kwadratu), dziedziniec przed frontem, a także i to, by były parterowe.
Autor „Krótkiej nauki…” tak dwór definiuje (uwaga – mowa o budynku parterowym; jedno- i dwupiętrowe były pałace): „Dwór nazywam o jednym piętrze budynek albo z drzewa albo z muru. Ale życzyłbym, aby z muru, albowiem trwałość i przeciwko ogniowi, bezpieczeństwo i nie tak częsty koszt na poprawę, więc i nie tak wielka speza jakoby kto rozumiał, te wszystkie uwagi słusznie mur zalecają”.
I dalej znajdujemy listę zalet dworu jako budynku parterowego „(…) te o jednym piętrze budynki, zwłaszcza murowane, mają swój wczas osobliwy z wielu przyczyn. Naprzód stąd, że gdy nikt ani nade mną ani pode mną nie mieszka, żaden nic nie kołace, i pod nos nie kurzy. Druga, że przestronne mogą być takie budynki, bo co bym miał na drugie piętro łożyć materyi dam na przestronność. Zwłaszcza, że ścian nie potrzeba tak miąższych jak do dwoiego piętra. Trzecia, że trwałe i do ruiny nie tak prędkie. Czwarta, że łacnej inwencjej nie trzeba wschodów wymyślać, które wielką trudność zwykły czynić, ani się po nich chodząc mordować, jeden tylko może być na samym wejściu, to jest stopni kilka, albo kilkanaście, a drugi w tyle od ogroda. Na koniec wiatrom nie tak podległe, a zatym i zimnu, na które w naszym „septemtrionie” (klimacie – przyp. M.R.) największy ma być respect. Więc pozór swój przecie mieć mogą, zwłaszcza kiedy na wyniosłym miejscu dla prospektu i gdy dach do wysokości ścian proportionalny”.
To wspaniałe uzasadnienie parterowości dworów przywodzi na myśl inne, napisane ponad dwieście la później przez Zygmunta ks. Czartoryskiego, który w dziele swoim „O stylu krajowym w budownictwie wiejskim” tak pisał: „Dwory wiejskie zatem nie w górę i na dół, lecz poziomo, wzdłuż i wszerz, rozpościerać się mają. A jeżeli zdarzy się, że nie wszystko na jednym piętrze się zmieści, wtenczas lepiej jest, zamiast drugiego piętra dawać z czasem, wedle potrzeby skrzydła lub oficyny… Przyjemność mieszkania na wsi polega głównie na łatwości wychodzenia z pokoju wprost na dwór i na możności spędzania latem większej części dnia na dworze, a po części nawet spełnienia przed domem pewnych zajęć domowych. Mieszkając na piętrze traci się po części tę wygodę i przyjemność… Także – stwierdziłem to własną obserwacją – służba niszczy sobie zdrowie daleko prędzej w domach piętrowych, zmuszoną będąc po niezliczone razy dziennie biegać po schodach”.
Prawda, jakie przekonywające? Czyż trzeba lepszego uzasadnienia, żeby domy swe budować parterowe?
Te dwa fragmenty wyznaczają pewne granice epoki polskich dworów. Książka Czartoryskiego ukazała się w 1896 roku.
Sadowie (kieleckie). Drewniany dwór alkierzowy z XVIII w. Nie istnieje.
Rysunek z 1876 roku.
Wracając do „Krótkiej nauki …” stanowiącej fundament tej epoki – stwierdzić należy, że podstawowa jej wartość to podkreślanie potrzeby respektowania naturalnych warunków i zwyczajów rodzimych. Budować należy podług nieba (czyli warunków klimatycznych) i zwyczaju polskiego, czyli własnych tradycji i potrzeb, bez oglądania się na obce mody i pomysły. „Każdy albowiem naród ma sposób inakszy i osobny budowania priwatnego, to jest 'architecturae civilis’. I stosuje go wprzód do swego Nieba, a po tym do swego zwyczajnego życia (…) słuszni tedy osobna 'architectura civilis’ ma być jako każdego narodu, tak i Polskiej. Bo kto chce po cudzoziemsku mieszkać trzeba żyć po cudzoziemsku. Aże trudno życie odmienić, które już dawny zwyczaj stwierdził, toć dom i mieszkanie do niego stosować potrzeba”.
Inne zalecenia „Krótkiej nauki…”: „Dobre budowanie ma trzy mieć okoliczności: naprzód moc i gruntowną trwałość, potem wczas i wygodę, na koniec kształt i piękny pozór. Z tych okoliczności dwie pierwsze koniecznie zachować trzeba, trzecią – ile być może”.
„Obrawszy miejsce do budynku, więc już gotuj co prędzej materyją. Ale rzeczesz jaką? Odpowiadam, jeśli podług zwyczaju polskiego – drzewo”.
To przesłanie autora „Krótkiej nauki…” z lepszym lub gorszym skutkiem było przestrzegane przez następne dwieście lat, a dziełko Czartoryskiego to już niestety tylko płacz nad ginącym obyczajem rodzimym, zabijanym przez kosmopolityzm.
Ilu właścicieli i budowniczych dworów w Polsce znało dziełko Łukasza Opalińskiego, nie wiemy. Podejrzewamy, że niewielu. Ale II połowa XVII wieku przyniosła niewątpliwie nowe spojrzenie na kształt i funkcje dworu. Daje tu o sobie znać ideologia sarmatyzmu. Dwór ma być symbolem umiaru i skromności, ale zarazem ma podkreślać polskie tradycje szlacheckie kultywowane z dziada-pradziada. Wiejska siedziba ma stworzyć szczęście w domowym zaciszu – z dala od kosmopolitycznych konfliktów wielkiego świata, ma być elementem szlacheckiej wolności i obyczaju staropolskiego.
Sarmatyzm ma bardzo duży wpływ na kształtowanie się życia dworskiego i jest podstawą dla całej epoki baroku, a jego wpływy widoczne będą aż do połowy XIX wieku. Sarmatyzm miał też niewątpliwy wpływ na wykształcenie się w końcu XVIII wieku „typowo polskiego dworku szlacheckiego”.
Nakazy ideologii sarmatyzmu – pochwała szczęścia w domowym zaciszu, posiadanie własnego gniazda odziedziczonego wraz z ziemią po przodkach – najpełniej mogły być realizowane w staropolskich siedzibach wiejskich.