Badania genealogiczne, dotyczące własnej rodziny, nie są one ani tak trudne, ani tak żmudne, jakby się mogło z początku wydawać. Każdy może je prowadzić. Co więcej, przy odrobinie szczęścia można je realizować niemal darmo.
Poradnik genealoga amatora
Nauki pomocnicze historii zajmują wśród dyscyplin historycznych miejsce dość wyjątkowe. Wąsko wyspecjalizowane, a jednak uniwersalne. Niektóre bardzo hermetyczne i o technicznym niemal charakterze, inne są bardziej sztuką niż rzemiosłem. Łączą różne nauki, są wspólne wszystkim prawie dyscyplinom historii. Wyemancypowane trochę na przekór swej ogólnej nazwie, od dawna wiodą samodzielny żywot, wypracowawszy własne metody i znalazłszy nowe zastosowania. Coraz bardziej precyzyjne, a jednocześnie nadal praktyczne. Niewątpliwie, wbrew podnoszonym niegdyś obawom, w dalszym ciągu rozwijają się – najprostszym dowodem jest przecież znaczne poszerzenie listy N. P. H. (nauk pomocniczych historii) w ostatnich dekadach. Do kilkunastu klasycznych dodaje się dziesiątki pomniejszych (nie zawsze zresztą słusznie – bo czy naukowa analiza pocztówek może urastać do miana dyscypliny naukowej?).
Warto w każdym razie widzieć w naukach pomocniczych historii wiele więcej, niż tylko suchy zestaw definicji i praktycznych dyrektyw stosowania materiału historycznego. Bez wątpienia zaś jedną z najciekawszych i najchętniej uprawianych spośród N. P. H. jest genealogia, w warstwie praktycznej znana od starożytności, a obudowywana teorią i metodą (z grubsza rzecz biorąc) od XVIII w. Ma wiele obliczy, w przeszłości służyła różnym, nie zawsze chwalebnym, celom. Ale te zagrożenia (wyjąwszy może ludzką próżność, która nierzadko prowadzi do upiększających i uwznioślających zafałszowań przeszłości) nie stanowią już, miejmy nadzieję, większego problemu.
Postawmy sobie pytanie, dlaczego pierwszy monarcha konstytuującej się niepodległej Belgii w rok po swym zaprzysiężeniu poślubił córkę Ludwika Filipa, Ludwikę Marię? Jeżeli odpowiemy, szczegółowo opisując ówczesne dyplomatyczne zależności i polityczne niuanse, to mamy oczywiście rację, ale nie do końca. Jeśli natomiast w dodatku dostrzeżemy istnienie nieprzerwanej linii sukcesyjnej, łączącej wybrankę z ostatnimi władcami Burgundii, a poprzez nich z książętami większości średniowiecznych państw południowych Niderlandów (Brabancji, Flandrii, Namur, Hainaut itp. itd.), wówczas uzyskamy nową, odrębną płaszczyznę interpretacji – kiedyś może nadużywaną, dziś z pewnością niedocenianą.
Dla czasów od XVIII w. wstecz waga czynnika genealogicznego będzie bezdyskusyjnie większa. Mając świadomość, że po śmierci Elżbiety II dynastię Wettinów na brytyjskim (i nie tylko) tronie zastąpią Oldenburgowie (jak wraz ze śmiercią Wiktorii Wettinowie zastąpili Welfów), nie jesteśmy może posiadaczami klucza do interpretacji dzisiejszej geopolitycznej rzeczywistości, ale zbliżamy się o jeden niemały wcale kroczek do uchwycenia jednej z tych subtelnych nici, które łączą przeszłość z teraźniejszością; nici, które nie tak łatwo uchwycić w gwałtownie zmieniającej się rzeczywistości.
Oba powyższe przykłady odnoszą się do świata polityczno-historycznego najwyższego szczebla. Genealogia jest tymczasem powszechna, wręcz egalitarna (w granicach dostępnego materiału źródłowego, rzecz jasna). Można odtwarzać filiacje i koicje, budować drzewa i tablice dynastii, rodów, wreszcie rodzinnego otoczenia konkretnych historycznych postaci. Czynią tak historycy, a monografie wieńczące ich starania są często kopalnią informacji, wzorem badawczej rzetelności. Jest to zadanie niełatwe, wymagające lat praktyki i biegłości w posługiwaniu się źródłami.
Ale jest jeszcze jedna możliwość – prostsza, a pod pewnymi względami nawet bardziej pociągająca: badania genealogiczne, dotyczące własnej rodziny. Nie są one ani tak trudne, ani tak żmudne, jakby się mogło z początku wydawać. Każdy może je prowadzić. Co więcej, przy odrobinie szczęścia można je realizować niemal darmo, dowiadując się rzeczy unikatowych, istotnych, weryfikujących rodzinne tradycje, niekiedy zaskakujących, po prostu wzbogacających naszą wiedzę o nas samych.
Czytaj dalej:
Poradnik genealoga amatora – częsć 2
Poradnik genealoga amatora – częsć 3
Poradnik genealoga amatora – częsć 4