Nazwiska chłopskie, geneza z licznymi przykładami z okresu ich kształtowania się. Józef Widajewicz „Nazwiska i przezwiska ludowe. Studium z dziejów wsi polskiej XVII i XVIII w.”, Lwów 1925
Przypisy w nawiasach () są przytoczone na końcu tekstu.
Metryki parafjalne a nazwiska wiejskie
W obrąbie każdej gminy wiejskiej z róźnemi nazwami mieć można do czynienia; nazwiska noszą ludzie, nazwy posiadają poszczególne części ziemi, na których ludzie ci mieszkają i gospodarują. Nauka, której uwagi nic już dzisiaj ujść nie zdoła, zajmuje się badaniem tych wszystkich nomenklatur wiejskich, stara się przeprowadzić wśród nich klasyfikację, poznać genezę poszczególnych grup nazw, oraz ogólne prawa, jakiemi kierował się człowiek, kiedy nazwy te tworzył.
Materjałem podstawowym dla badań tego rodzaju są oczywiście nazwy same w sobie, t. zn. ich językowa postać, ale w ostatnich czasach „odnalezione“ zostało jeszcze jedno źródło onomastyczne, którego wartości nader doniosłej dotychczas nie doceniano, mianowicie metryki parafjalne (1). Źródło to posiada ważne znaczenie przedewszystkiem dla pierwszej kategorji nazw, t. j. nazwisk ludzkich, i tylko przygodnie znaleźć się w niem mogą informacje dla grupy drugiej, topograficzno – gospodarczej.
Księgi metrykalne tak stosunkowo niedawno wciągnięte zostały w zakres badań naukowych, że wiele jeszcze potrzeba studjów specjalnych, zanim z gleby tej łatwą będzie rzeczą zbierać plony. Na razie palącą poniekąd jest potrzeba zebrania jak najwięcej spostrzeżeń szczegółowych. Ponieważ mieliśmy możność zaznajomienia się z metrykami parafji w Buszczu (w pow. brzeżańskim), niechże więc spostrzeżenia niniejsze staną się jedną z cegiełek, jakie do wykończenia gmachu tej wiedzy są potrzebne.
Metryki kościelne zaczęto zaprowadzać w Polsce od XVI w. począwszy, stosując się do instrukcji, jakie w sprawie tej sobór trydencki uchwalił (2). W Buszczu założył je ks. Wawrzyniec Modzel, w latach 1623 (Registrum contrahentium matrimonium) i 1624 (Registrum baptisatorum). Wykazy chrztów i małżeństw prowadzone były początkowo (po rok 1677) w jednej księdze (3), mającej format najczęściej u nas wtedy używanych języczków (4).
Rozdzielił te notatki na dwie części, czyli założył osobną księgę dla chrztów, a osobną dla ślubów, młody wikary, jaki z rokiem 1677 w Buszczu nastał, ks. Stanisław z Brzeżanki Brzeżański. Format metryk nowych zachowany został ten sam, jaki miała księga dawniejsza. Wpisywane były do nich notatki, począwszy od roku 1677, aż po 70-te lata stulecia XVIII (5), przyczem z czasem, obok chrztów i ślubów, zaczęto prowadzić ewidencję zmarłych (metrica sepulturarum 1729—1766) i zapowiedzi małżeństw (1761—1799).
Oprócz tych metryk oryginalnych, posiada urząd parafjalny ich kopję (folio), wzorowo sporządzoną w XVIII w. przez ks. Jakóba Kraińskiego. Chrzty znalazły się w niej wszystkie (1624—1773) i przepisane zostały z całą dokładnością, śluby natomiast uwzględnił kopista dopiero od r. 1677, przyczem nie kierował się przy ich odpisach tą wiernością, co przy chrztach. Tak np. jeżeli przy akcie ślubnym była obecna większa ilość świadków, pozostawiał tylko dwóch, t. j. najmniejszą ilość, wymaganą dla ważności aktu, i to tych, których sobie dowolnie wybierał, opuszczał ponadto tytuły poszczególnych osobistości, oraz różne informacje uboczne, tak nieraz ciekawe i ważne. Ponieważ metryki oryginalne doszły nas w stanie nie najlepszym i brak w nich niekiedy wielu kartek, a kopja zachowała się w całości, przeto posiada ona znaczenie doniosłe, zwłaszcza jeżeli chodzi o zapełnienie tamtych licznych braków.
Wygląd zewnętrzny metryk, a także sposób ich prowadzenia, zmienia się zupełnie z rokiem 1784, kiedy z nakazu władz austrjackich zaprowadzone zostały księgi nowe. Są to duże tomy in folio, każda strona jest w nich podzielona na tyle rubryk, ile informacyj winna notatka zawierać, rubryki mają u góry drukowane napisy, co ułatwia orjentację w książce. Wskutek ustalenia ilości wymaganych szczegółów, notatki upodobniły się do siebie rozmiarami, niema więc wśród nich, jak dawniej bywało, ani nadmiernie długich, ani śmiesznie krótkich.
Nowe te księgi wystarczyły na kilka dziesiątków lat. Kiedy w r. 1822 przybył do Buszcza proboszcz, ks. Sebastjan Śmigielski, rozpoczął on urzędowanie swoje od zaprowadzenia znowu świeżych metryk. Prowadził je przez długie lata pobytu swego w Buszczu (1822 —1869) z nadzwyczajną sumiennością i dokładnością, a oprócz tego zostawił po sobie mnóstwo innych pism parafjalnych, z których największe znaczenie dla nauki posiadają nieocenione, Status animarum. Gdy zmarł, przyszła kolej na jedną jeszcze zmianę tomów metrykalnych, ale te są tak stosunkowo świeżej daty, że przeważnie dziś jeszcze zapiski się w nich prowadzi.
Metryki kościelne łacińskie nie są jedynem źródłem dla poznania onomastyki miejscowej, Buszcze bowiem nie jest wsią jednolitą pod względem narodowym, przeciwnie, obok Polaków (43,64%), posiada także liczną ludność ruską (55,14%) (6), źródłem zatem równorzędnem z łacińskiemi, są księgi metrykalne unickie. Unję przyjęli Rusini buszczeccy około roku 1700, t. j. wtedy, kiedy zaprowadzono ją w całej djecezji lwowskiej. Samodzielna parafja unicka istniała w Buszczu do roku 1841, poczem została zwinięta, a wieś przyłączona do sąsiedniego Poruczyna (7), w którym siedzibę posiadał paroch. Własną jednak cerkiew miało Buszcze i nadal.
Księgi metrykalne obu parafij, buszczeckiej i poruczyńskiej, zachowały się w dobrym stanie, ale najstarsze z nich zaczynają się dopiero z rokiem 1784 (8). Ten sam typ metryk, jaki przepisany został przez władze austrjackie dla kościołów łacińskich, prowadzony był z ich nakazu i po cerkwiach. Czy istniały księgi dawniejsze, i co się z niemi stało, nie umiemy wyjaśnić. Językiem metryk była łacina, ale wiele można w nich znaleźć notatek, w języku polskim zredagowanych. Datą przełomową w zakresie języka był październik 1899 roku; do 7-go tego miesiąca utrzymał się dawny stan rzeczy, z dniem następnym (8-go) rozpoczął ówczesny proboszcz, ks. Michał Mosora, prowadzić metryki w języku ruskim.
Taki jest stan metryk buszczeckich, a jakie ich znaczenie dla naszych badań? Są one źródłem pierwszorzędnej wartości dla badań nad jedną tylko grupą nomenklatur wiejskich, mianowicie nazwiskami ludzkiemi, dla nazw natomiast topograficzno-gospodarczych nie znaleźliśmy w nich zgoła żadnego materiału informacyjnego. Ale co więcej, nawet w tym zwężonym zakresie, nie wszystkie warstwy społeczne mogą, celem wyjaśnienia genezy swych nazwisk, w równej mierze z metryk korzystać.
Dla stanu szlacheckiego są one bez wartości, ponieważ w tym czasie, kiedy się u nas metryki rozpowszechniają (XVII w.), proces tworzenia się nazwisk szlacheckich był już zamknięty. W większym stopniu korzystać z nich może warstwa mieszczańska, która w XVII w. miała wprawdzie przeważną część swych nazwisk ustaloną, ale właśnie liczne wyjątki dopiero wtedy proces ten rozwojowy kończyły (9) (nawet na terenie buszczeckim, jak w dalszym ciągu zobaczymy, znaleźć można na to przykłady) (10). Za to dla warstwy włościańskiej, która właśnie w dobie istnienia metryk zaczyna nazwiska swe tworzyć, posiadają one wartość nieocenioną. Wiek XVII, a jeszcze bardziej XVIII, jest okresem najbujniejszej ewolucji nazwisk ludowych, a metryki, jakby zdjęcie fotograficzne, ujawniają wszystkie zygzaki tego rozwoju. Dla poznania genezy nazwisk chłopskich posiadają one to samo znaczenie, jakie dla nazwisk szlacheckich mają księgi sądowe ziemskie i grodzkie. A gdy nie bez słuszności zwrócono już uwagę, że kwestja wytworzenia się nazwisk włościańskich nie jest u nas jeszcze dostatecznie wyjaśnioną (11), i że metryki nie były w tej mierze eksploatowane (12), sprawa domaga się bliższego omówienia.
W metrykach buszczeckich aż roi się od osób, nie mających żadnych nazwisk. Czasami oznaczano je bliżej różnymi sposobami, n. p. Albertus Woyt Stary de Buszcze (13), lub Krystyna z Buszcza księża poddana (14), Albertus Dziad rudy (15), Joannes Biczów zięć de Dryszczów (16), Zach (Zacharjasz) kowal de Buszcze (17) i t. p., ale bardzo często obywano się nawet bez takich określeń; pisano więc: Sophia de Urmań (18), Woytko de Dryszczów (19), lub ślub został zawarty inter Valentinum et Barbaram z Koniuch (20), inter Adalbertum et Agnetem de Wierzbów (20) i t. p.
Ponieważ notatek podobnych do tych, jakie przytoczyliśmy, jest mnóstwo, przeto wolno na ich podstawie wysnuć następujące wnioski. Odliczając brak nazwisk w pewnym stopniu na karb niedbalstwa proboszczów, oraz licząc się z tem, że nazwisko chłopa nie było w tych czasach na tyle rzeczą ważną, żeby je musiano koniecznie w metrykach wymieniać, mimo to stwierdzić przyjdzie, że w niejednym z tych wypadków nie pisano go dlatego, ponieważ nikt go nie znał, to znaczy nazwisko jeszcze się nie wytworzyło (21).
Nie może ulegać kwestji, że nazwiska ludu wiejskiego w lwiej części początek swój wywodzą z przezwisk i przydomków (22). Przezwiska są ulubioną rzeczą wśród włościan, albo raczej wśród ludzi w ogóle (24); przecież i dzisiaj bardzo mało znajdzie się rodzin we wsi, któreby oprócz właściwego swego nazwiska, nie miały jeszcze przyczepionego, czasami nawet nieprzyzwoitego przezwiska (25).
Co więcej, ludzie chętniej posługują się tem przezwiskiem, a nieraz zdarza się (zwłaszcza u kobiet), źe nawet nazwiska właściwego nie znają. W Buszczu n. p. każdy wie, którego chłopa oznacza przydomek: Kleryk, ale nie każdy pamięta właściwe jego nazwisko: Kościów. A takich przykładów moźnaby przytoczyć więcej. Niejeden z gospodarzy posiada dwa, trzy lub jeszcze więcej przydomków.
Objaw ten, w spotęgowanej postaci, istniał w stuleciach dawniejszych, a w spotęgowanej dlatego, że w fazie, kiedy się nazwiska dopiero tworzyły, nie było jeszcze tego stałego punktu oparcia, jakiem jest dzisiaj wobec przezwiska, nazwisko stałe. Metryki są wiernem tego stanu odbiciem.
Znajdujemy w nich nieraz ludzi o dwóch lub trzech przydomkach, n. p. Grzegorz Król alias Wręczyk (26), Katarzyna Matyaszówna alias Mamczakówna (27), Wojciech Łoziński seu Podłużny (28), Michał Winnik seu Samotuszka (29), Michał Struż vel Wołowiec (30), wreszcie, tym razem nawet mieszczanin, Jan Gach vel Kosaty alias Mazurczak (31). Która z tych nomenklatur oznaczała nazwisko, a która przydomek, tego wyjaśnić nikt nie potrafił, bo o tem dopiero przyszłość miała zadecydować. W takiej sytuacji niełatwem też było położenie księży, którzy metrykę prowadzili; różni z nich różnie sobie radzili, ale zdaje się nie podlegać wątpieniu, że z ilości wyszczególnionych w notatkach przydomków i przezwisk, wnosić można o skrupulatności i sumienności autorów tych notatek.
Z upływem lat ilość ludzi bez nazwisk zmniejszała się stopniowo, a najdłużej utrzymywała się po wsiach odległych od centrum parafji, dokąd postęp i oświata trudniej docierały. Wydaje nam się rzeczą niewątpliwą, iż najrychlej stałe nazwiska zdobyli ludzie wyróżniający się dostatkiem, uzdolnieniem, zawodem, obrotnością, a jednostki upośledzone na ciele czy umyśle, nieśmiałe, trzymające się na uboczu i nikogo nie interesujące najdłużej obywać się musiały bez szczególnych o sobie określeń. W metryce buszczeckiej czytamy o jakimś przybłędzie, którego ksiądz tak określił: Paźka Joannis erronee vocati Szumlański (quia de villa Szumlany) uxor (32).
Zamknięcie ewolucji nazwisk włościańskich jest faktem całkiem świeżej daty. Spostrzeżeń na tern polu notuje nauka bardzo niewiele. W wielkopolskiej parafji, Obrzyskach, podaje pleban jeszcze w 1800 r. na 180 osób, około 30 tylko po nazwisku, a zamiast nazwiska zapisuje w księdze, obok imion chrzestnych, stan lub zawód ich właściciela, n. p. chłopiec służebny, dziewka dworska, stary włodarz i t. p. Dopiero od 1820 r. należą tam ludzie o nazwisku niewiadomem albo niepewnem do wyjątków (33).
W Buszczu przedstawia się ta sprawa nieco inaczej. Już w XVIII w. znaczna większość ludzi posiadała nazwiska (34), ale też mnóstwo było takich, u których nazwiska nie można było odróżnić od przezwiska, ponieważ zdecydowanie się na jedno z nich nie zostało jeszcze dokonane. I ta dwoistość określeń przeciąga się znacznie poza 1820 r., gdyż ustaje dopiero w drugiej połowie XIX stulecia.
Żeby wartość metryk kościelnych dla badań onomastycznych należycie ocenić, trzeba jeszcze poświęcić kilka uwag sprawie bardzo ważnej, mianowicie sposobowi, w jaki księgi te były prowadzone. Rzuci to bowiem światło na kwestję, w jakiej mierze można na nazwach, w metrykach zachowanych, polegać.
Chcąc mówić o sposobie prowadzenia metryk w Buszczu, trzeba się wpierw zapoznać z ich autorami, t. j. duchowieństwem z XVII i XVIII wieku. Stanowisko proboszczów zajmowali kolejno po sobie następujący księża:
Wawrzyniec Modzel (do 1630)
Piotr Piechowicz (1631 — 1651)
Mikołaj Sługocki (1652 – 1661)
Wawrzyniec Matyaszewicz (1661 — 1693)
Stanisław z Brzeźanki Brzeżański (1693 — 1738)
Jakób Kraiński (1738 – 1774)
Tomasz Koszutski (1774 — 1793).
Z tych siedmiu plebanów dwaj: ks. Brzeżański i ks. Kraiński, zostawili po sobie księgi kościelne w takim stanie, że mogą służyć za wzór dla pism tego rodzaju. Dużą skrupulatnością i obowiązkowością odznaczał się również ks. Modzel.
Najgorszy stan przedstawiają metryki z czasów ks. Sługockiego. Zachodzą w jego czasach wypadki, iż za cały rok wciągnięto zaledwie trzy chrzty (np. 1652, 1653), i to przeważnie osób stanu szlacheckiego, a w innych latach przedstawia się sprawa nie wiele lepiej. Częściowo usprawiedliwia tego duszpasterza ogólna sytuacja w państwie, są to bowiem czasy największego zamętu, czasy „potopu“ polskiego. Ponieważ proboszcz przebywał prawdopodobnie zbyt często poza obrębem swej parafji, przeto żeby tej anomalji koniec położyć, przysłał konsystorz (w 1657 r.) jako jego zastępcę, młodego i energicznego wikarego, ks. Jana Konopkę. W metrykach daje się zauważyć bezzwłoczna zmiana na lepsze. Po przeniesieniu się ks. Sługockiego prawdopodobnie w jakieś bezpieczniejsze strony, pełnił ks. Konopka funkcje administratora parafji. Ale proboszczem w Buszczu nie został, jeno w sąsiednim Dunajowie, do Buszcza natomiast przy był ks. Matyaszewicz.
Trzej pozostali proboszczowie, t. j. księża: Piechowicz, Matyaszewicz i Koszutski, ani nie złożyli szczególnych dowodów staranności około prowadzenia ksiąg parafjalnych, ani szczególnych dowodów niedbalstwa. Pismo ks. Matyaszewicza nastręcza duże trudności w odczytaniu, co prawdopodobnie znajdowało swe przyczyny w tern, że cierpiał on na oczy i na starość zupełnie wzrok postradał (35). W tej również okoliczności dopatrywać się trzeba przyczyn, iż formułował zapiski metrykalne bardzo krótko, do tego stopnia krótko, że przy osobach stanu włościańskiego, poza samem imieniem, często żadnych bliższych objaśnień nie wyszczególniał.
Metryki z czasów księży Piechowicza i Matyaszewicza, wykazują pewną znamienną właściwość. Oto pod koniec życia ich obu, były one prowadzone przez jakieś nieznane bliżej osoby, pismem tak niedbałem i urągającem wszelkim zasadom ówczesnej pisowni polskiej, że szczegół ten zastanowić musi i domaga się wyjaśnienia, kto mógł być autorem tych notatek.
Wypadek buszczecki nie jest w dziejach ksiąg kościelnych zdarzeniem odosobnionem. Zdarzało się tak i w innych parafjach, na co zwrócono już uwagę w literaturze (36). Autorowie zapisek metrykalnych pochodzili często ze służby kościelnej, a wyręczanie się takimi ludźmi przez wygodnych plebanów stało się widocznie prawdziwą plagą owych czasów, skoro synod łucki arcybiskupa Gembickiego z 1641 r. widział się zmuszonym stanowczo przeciw temu wystąpić i zabronić uprawiania w dalszym ciągu tego procederu (37).
Księża Piechowicz i Matyaszewicz pochodzili, według wszelkiego prawdopodobieństwa, albo z ludu, zwłaszcza ks. Piechowicz, którego ojciec nazywał się Jaśko Piechów, albo ze stanu mieszczańskiego, ks. Matyaszewicz. Obaj zjechali na probostwo ze swemi rodzinami. Ks. Piechowicz przybył z matką, Barbarą (38), oraz jakimś krewnym, którego stopnia pokrewieństwa z księdzem nie dozwalają lakoniczne wzmianki metrykalne oznaczyć, Sebastjanem (Sobkiem) Piechowem, żonatym z niejaką Zofją (39). Sobek, zatrudniony był przy gospodarstwie, oraz przy kościele. Dowodów pewnych wprawdzie na to niema, ale, że w wypadkach podobnych układała się sytuacja tak, jak się domyślamy, świadczy chociażby drugi zaraz przykład z ks. Matyaszewiczem.
I ten nie sam przebywał na probostwie, lecz miał ze sobą brata, Stanisława (40), żonatego z Zofją Laszkowską (41). Ks. Brzeżański w dziele swem o „Kościele Buszczeckim“ taką o nim zostawił wiadomość: „miejsce, to jest plac alias grunt, na którym stoi mieszkanie plebańskie, jest to grunt kościelny, na którym przed kilkądziesiąt lat mieszkał Stanisław Matyaszewicz, brat rodzony ks. Wawrzyńca Matyaszewicza, plebana tutecznego, antecessora mego, kantor kościelny” (42).
I z imion, zwłaszcza u członków rodziny ks. Piechowicza, i z niskich stanowisk, jakie przy obu proboszczach krewni ich zajmowali i z braku w metrykach przy ich nazwiskach słów: nobilis lub generosus, wnosimy, że księża Piechowicz i Matyaszewicz, pochodzili z warstw niższych, w odróżnieniu od plebanów: Sługockiego, Brzeżańskiego i Kraińskiego, którzy byli szlachtą.
Otóż, któż inny wyręczać mógł starych proboszczów w uciążliwym obowiązku prowadzenia ksiąg kościelnych, jak nie ci ich krewni, zwłaszcza, że nie wyrobiony charakter pisma, oraz błędy ortograficzne, w sam raz godzą się z ich niską pozycją społeczną i niedostatecznem wykształceniem. Dodajmy, że Stanisław i Zofja Matyaszewiczowie, mieli syna Wawrzyńca, który był uczniem szkoły buszczeckiej (43) i jako taki wszelkie posiadał „kwalifikacje“, by móc stryja w pracy piśmiennej zastąpić (44) odnajdziemy prawdopodobnie wszystkich pisarczyków, o jakich nam chodziło.
Uważamy bowiem za rzecz wykluczoną, żeby brać tu jeszcze w rachubę rektora szkoły miejscowej, która, jak o tem również z metryk wiemy, istniała przez całe stulecie XVII i XVIII, a to dlatego, że on przecie lepiej wywiązałby się z tego zadania. W takich zaś warunkach, gdzie do prowadzenia metryk brały się osoby zupełnie nieprzygotowane, nie dziw, że spuśęizna onomastyczna po nich nie zbyt wielką przedstawia wartość.
W tem miejscu dotkniemy kwestji, posiadającej doniosłe znaczenie ogólne. Ileż to dzisiaj jest nazwisk, nie tylko wśród ludu, ale także wśród warstw inteligentnych wywodzących się z ludu, pisanych n. p. w następujący sposób nieortograficzny: Żatki, Prętki, Gumy, Struż, Hypki, Patrzykont i t. p. Otóż jest to spuścizna po tych „zastępcach” plebanów w prowadzeniu metryk. Rodzice bowiem, którzy przy chrzcie dziecka nazwisko swoje wyszczególniali, nie ponoszą żadnej winy, iż nie umiejący poprawnie pisać pisarz, w takiej nam pisowni nazwisko ich przekazał (45).
Tymczasem wieki minione błędy te usankcjonowały. Ogół ludzi tak się do nich przyzwyczaił, że dziś nawet tknąć ich nie dozwala. Wiele osób, noszących te „błędne” nazwiska i przy każdej sposobności akcentujących, iż nazwisko ich nie dostraja się do reguł pisowni ogólnie obowiązujących, robi wrażenie, jakby w mylnie postawionej literze widziało jakiś szczególnego znaczenia talizman dla siebie.
Zmiana nazwisk
Metryki parafialne są pierwszorzędnem źródłem dla poznania dawnej ludności, jej nazwisk, oraz związków familijnych. Przy ich pomocy można rozjaśniać różne tajniki wsi dzisiejszej. Właśnie kilku ciekawym zjawiskom z terenu buszczeckiego warto przyjrzeć się bliżej.
Istnieją w Buszczu polskie rodziny chłopskie o nazwiskach takich, jak: Zamojski, Dobrzański, Sikorski, Osiecki, Kufliński, Maziakowski, Witkowski, Wilczyński, Janicki, Popiel, Źółtański, Źołnowski i t. p., o których nieraz zdarzało nam się słyszeć, że to niewątpliwie schłopiała dawna szlachta zagonowa. Tymczasem metryki rozwiewają te iluzje całkowicie.
Jak doszło w ewolucji onomastycznej do dzisiejszego stanu rzeczy, okażemy na przykładzie najwybitniejszej rodziny polskiej w Buszczu, prawdziwej arystokracji wiejskiej, Zamojskich. W momencie, kiedy księgi kościelne w Buszczu zakładano, nosili przodkowie dzisiejszych Zamojskich nazwisko Psiuków. Byli oni poddanymi kościelnymi (46), wskutek czego w papierach parafjalnych wiele zachowało się o nich wiadomości.
Pierwszym znanym nam przedstawicielem tego rodu był, występujący często w metrykach wiatach 1625—1650, Wojciech Psiuczak; żona jego, Agnieszka, nosi nazwisko Psiuczka lub Psiuczyna (47). Prawdopodobnie bratem Wojciecha był, pojawiający się z nim współcześnie, Stanisław (Staś) Psiuk (48).
Drugie pokolenie reprezentuje, Andrzej, żonaty po raz pierwszy z niejaką Reginą (49) drugi raz z Anną Jaszczycką (50). Domyślamy się w nim syna Wojciecha, jakkolwiek metryki informacjami tu nie dopisały. Pełnił on funkcje kościelnego przez lata bardzo długie (51), a ks. Brzeiański, żeby może nazwisko jego bardziej „uszlachetnić“, nazywał go Pszak (52), mimo, że metryki całkiem wyraźnie „Psiak“ piszą (53).
W roku 1658 urodził się Andrzejowi syn, Walenty (54), który zastąpił później ojca na stanowisku kościelnego i zajmował je przeszło 30 lat (55). Ożenił się on z niejaką Katarzyną i miał dziewięcioro dzieci (56). Kiedy w 1685 r. sporządzano w Buszczu najstarszy, jaki się zachował: „Inwentarz wszystkich ogółem prowentów probostwa Buszczeckiego“ (57), zapisano o nim słowa następujące: „Walko Psiaków, ten oprócz powinności gromadzkich niżej wyrażonych, i zakrystyi dojrzeć i w niej posługiwać powinien w święto tylko i w niedziele“.
Za życia Walka dokonana została zmiana jego nazwiska, zaczęto go mianowicie nazywać, Zamoskim (58). Okoliczności, jakie towarzyszyły temu faktowi nie są niestety bliżej znane, nie wiemy przeto, dlaczego to właśnie brzmienie obrane zostało, ale to jedno zdaje się nie podlegać wątpieniu, że zmiany dokonał proboszcz, który jako pan wszechwładny swego poddanego do takiej zmiany najbardziej był uprawnionym. Kiedy więc ks. Brzeżański, jak i inni księża buszczeccy z XVIII w., zostawił po sobie szczegółowy wykaz chłopów pańszczyźnianych, oraz ciążących na nich powinności, pisał o synu Walka, Franciszku Zamoskim, nie omieszkał dodać, że on „od dziada swego nazwiskiem Pszak“ (59).
Oprócz Franciszka, dwaj jeszcze Wałkowi synowie, Andrzej i Bartosz, pełnili w czasach ks. Brzeżańskiego pańszczyznę przy kościele. U przełożonego swego cieszyli się wszyscy trzej dobrą opinią, czego dowody znajdujemy w nieoćenionem dziele o „Kościele buszczeckim“.
„Ósmy poddany kościelny, czytamy tam, jest Franciszek Zamoski (60), rzemieślnik in puncto każdą rzecz gospodarską i owszem rzemieślniczą rozumiejący i zrobić ją umiejący; dzieci ma, chłopiąt trzy, a dziewcząt także trzy. Dziesiąty poddany kościelny jest Andrzej i Bartosz Pszakowie (61), Franciszka Zamoskiego rodzeni bracia. Ci oba na jednymże gruncie siedząc, jednęż pańszczyznę odbywają. Bartosz jest strzelec myśliwy, barzo z rusznicą obyty, a Andruch pilny oracz. Dziatek maleńkich oba mają po dwoje“ (63).
Z biegiem lat familja Zamoskich uległa wielkiemu rozrodzeniu, w metrykach z XVIII i XIX w. aż roi się od osób, noszących to nazwisko. Nie wdając się jednakowoż w dalsze dociekania natury genealogicznej, zaznaczymy tylko, że nowe ich nazwisko, Zamoski, występuje w tym czasie w postaciach różnorodnych; obok „Zamoski“, spotykamy warjanty: Zamowski, Zamostki (64), nawet Zamorski (65). Najczęściej powtarza się brzmienie Zamostki, co nasuwa domysł, że osoba tego nazwiska mieszkała „za mostem“. Księża Brzeżański i Kraiński trzymali się konsekwentnie formy Zamoski, ks. Koszutski znowu widział w nich „Zamostkich“, natomiast wikarzy wnosili tu resztę warjantów.
Przy tem wszystkiem zwrócić musi na siebie uwagę zjawisko następujące. Ani razu te różne warjanty nie zostały utożsamiane za pomocą słówek: sive, alias, vel, mimo, że utożsamianie dwóch odmiennych nomenklatur bywało nieraz, jak widzieliśmy w rozdziale poprzednim, w księgach kościelnych stosowane. Może w naszym wypadku, gdzie chodziło o osoby, doskonale autorom metryk znane, gdzie ponadto prawdopodobnie księża sami byli sprawcami zmian w nazwisku, osobne jeszcze objaśnianie w księgach okazywało się rzeczą zgoła niepotrzebną.
Forma, Zamoyski, zjawia się po raz pierwszy w roku 1778 (66), i z początku zetknąć się z nią można bardzo rzadko, gdyż po sam koniec stulecia wszystkiego dwa razy (67). Syn Bartosza, Antoni (68) był pierwszym, przy którego imieniu ta forma nazwiska została napisana. Ale niewątpliwie mimowolne to użycie nazwiska, chlubnie w Polsce znanego, stało się dla Antoniego jakoby prognostykiem nader znamiennym. Po ojcu został, Antoni, chłopem pańszczyźnianym kościoła, i tak go metryki z lat 1778 — 1790 nazywają (69). Pod 1792 r. czytamy przy jego imieniu takie znamienne objaśnienie: subditus ecclesiae, nunc possesor (70). Tak samo zowią metryki żonę jego, Katarzynę Źołnowską (de Buszcze possestrix, libera) (71).
Wynika z tego, źe podczas kiedy inne odgałęzienia rodu Zamojskich zostawały w jarzmie pańszczyźnianem po sam rok 1848, Antoni zrzucił je z górą pół wieku wcześniej. W jaki zaś sposób dokonał tego, czy przez wykup, czy też do tego stopnia umiał zjednać sobie ówczesnego proboszcza ks. Koszutskiego, że go dobrowolnie całkowitą obdarzył wolnością (72), nie umiemy wyjaśnić.
Powodzenie to dodało dalszego bodźca sprytnemu człowiekowi. W kilka lat później odnajdujemy w metrykach przy nazwisku jego słówko jeszcze znamienniejsze: nobilis. Na pomyłkę to nie wygląda, gdyż powtarza się kilkanaście razy przez parę lat z rzędu. Czy istotnie uzyskał on szlachectwo, w co wątpić należy, czy też, wyzyskując swe piękne nazwisko, usiłował wśliznąć się w szeregi szlachty (73), nie da się rozstrzygnąć. W historji swego rodu była to osobistość niewątpliwie najbardziej przedsiębiorcza, a wskutek sprzyjającego losu, niemałymi sukcesami poszczycić się mogąca i dlatego bardzo ciekawa.
Wracając do samego nazwiska rodziny, nadmieniamy, że wszystkie warjanty, jakie poznaliśmy, łącznie z najpóźniejszą formą, Zamoyski, występują do czasów ks. Śmigielskiego z całą dowolnością i zamieszaniem (74) i dopiero temu księdzu przypisać należy położenie kresu temu chaosowi. On dopiero ustalił nazwisko, Zamoyski (75) w późniejszej pisowni. Zamojski. Takie były początki i takie koleje tego pięknie brzmiącego nazwiska.
Nazwisko, czy też przezwisko, Psiuk (Psiuczak, Psiak), było niewątpliwie ludowego pochodzenia, natomiast miano: Zamoski, Zamostki, Zamojski, to wytwór księży. Lud zatem i ksiądz, to były dwa czynniki, które w kształtowaniu się nazwisk włościańskich odegrały główną rolę. O ile pierwszy, czerpiąc pomysły z niewyczerpanej swej fantazji, przezwiska tworzył, to drugi, już to wprowadzając do tego swoje „ulepszenia“ i przemiany, już to niczego nie zmieniając, przez samo utrwalenie wyrażeń tych za pomocą pisma, z przezwisk czynił nazwiska, czyli ewolucję zamykał.
Nazwy gospodarstw wiejskich
Że na obszarze gminy wiejskiej, lasy i zarośla, łąki i pastwiska, poszczególne kompleksy pól, drogi, mosty, źródła, sady i t. p., mają swe nazwy, jest rzeczą ogólnie znaną, ale że poszczególne gospodarstwa w samej wsi posiadają na długiej przestrzeni czasu stale przywiązane do siebie miana, i to miana niezależne od zmieniających się po sobie właścicieli, o tern, albo się nie wie wcale, albo wie się nierównie mniej (76). Na terenie Buszcza występuje to zjawisko w całej pełni.
Wieś każda rozpada się. jak wiadomo, na szereg gospodarstw, ugrupowanych najczęściej wzdłuż ulic lub wolnych placów. W skład takiego gospodarstwa, czyli, jak się je także nazywa, obejścia, wchodzą: dom mieszkalny, zabudowania gospodarcze (szopa, stodoła, stajnie, wozownia, drewutnia i t. p.), ogród, a często przylega doń niewielka łąka i sad. Każdy porządny gospodarz posiada swe obejście otoczone płotem. Otóż te właśnie jednostki gospodarcze, te cząstki wsi, posiadają swoje nazwy, wśród których, jak w każdym niemal tworze ludzkim, wiele da się wyróżnić gatunków.
Typem najprostszym i żadnego szczególnego zaciekawienia nie budzącym, jest nazywanie obejścia imieniem obecnego właściciela, a więc podwórze: Żaka, Dobrzańskiego, ponieważ je Żak lub Dobrzański zajmuje.
Bardziej ciekawym i skomplikowanym jest typ drugi. Istnieją we wsi obejścia o pewnej ustalonej nazwie, są też rodziny tej samej nazwy, ale jedno nie pokrywa się z drugiem, t. zn. rodziny te nie zajmują gospodarstw, które noszą ich miana. Tak n. p. na gospodarstwie „Piechny“, mieszka już drugie pokolenie Raków (rusinów), których we wsi Piechnami nazywają z tej przyczyny, że pochodzą z obejścia, do którego zdawna nazwa ta została przywiązana (jakich 50 — 60 lat temu zajmował je Wawrzyniec Piechna, również rusin).
Niezależnie od tego jest we wsi kilku „rzeczywistych“ Piechnów (stopnia pokrewieństwa ich z Wawrzyńcem nie zdołaliśmy ustalić), którzy mieszkają w różnych stronach Buszcza, których jednak Piechnami lud nie nazywa, ponieważ wynalazł dla nich odrębne przezwiska dla jednego Mońków, dla innego Drała i t. p.
Weźmy przykład inny. Z końcem XVII w. przybyła do Buszcza polska rodzina, Żółkiewiczów. Rozrodziła się ona w niedługim czasie tak znacznie, że z przeglądu metryk z drugiej połowy XVIII w. odnosi się wrażenie, jakoby czwarta część Polaków w Buszczu, to byli sami Żółkiewicze. Uważać ich można za klasyczną familję klechów, z niej bowiem pochodzili na długiej przestrzeni czasu kantorowie, organiści, zakrystianie, lub w ogóle poddani kościelni (kowale, rolnicy i t. p.). W toku XIX w. rozbiegli się wszyscy po szerokim świecie, a ostatni z nich, Ignacy, opuścił strony swe rodzinne dwadzieścia kilka lat temu, udając się do Ameryki. Dziś niema we wsi męskiego przedstawiciela tej rodziny, pozostały tylko dwie zamężne córki Ignacego, a mimo to istnieje gospodarstwo (obok szkoły) „Żółkiewiczów“, co więcej obecnych jego właścicieli: Fedczyszyna i Żaka (obaj Polacy) nikt inaczej we wsi nie nazywa, jak Żółkiewiczami. Nie dość jednak i na tem. Wspomniany Ignacy przed wyjazdem do Ameryki, nie zajmował obejścia, noszącego jego miano, owszem, podobnie jak Piechnowie, mieszkał gdzieindziej i podobnie jak oni, miał swój indywidualny przydomek („uczony“, ponieważ umiał biegle czytać i pisać). Kontakt zatem rodziny jako takiej, z jej własnością, dawno został zerwany, ale w przyzwyczajeniach ludu istnieje on po dni dzisiejsze.
Przykład z Żółkiewiczami, gdzie zachowała się nazwa byłego ich gospodarstwa, a niema we wsi żadnego przedstawiciela tego nazwiska, nasuwa pytanie, czy jest to wypadek jedyny. Otóż nie, przykładów podobnych jest mnóstwo.
Niema dziś w Buszczu żadnego Chudyka (77), żadnego Kaczora (78), ale są domostwa i podwórza ich nazwy. Konsekwentnie też nazywa lud „Chudykiem“, Bolucha (rus.), a „Kaczorem“, Łyzohuba (rus.), ponieważ siedzą oni na gospodarstwach, jakie niegdyś tamte familje zajmowały. Zjawisko więc samo w sobie żadnych wątpliwości nie budzi i tylko wyjaśnienia domaga się kwestja: jak długo utrzymać się może taki oryginalny stan rzeczy? Przykłady dotychczas omówione, odpowiedzi na to nie dostarczają, ponieważ w każdym z tych wypadków niedawne stosunkowo są czasy, kiedy ostatni przedstawiciele Żółkiewiczów, Chudyków czy Kaczorów we wsi przebywali i których nawet ludzie średniego wieku dobrze sobie przypominają. Tu chodzi o znalezienie przykładów takich, gdzieby najstarsi nawet ludzie nie mogli sobie przypomnieć mieszkańców wsi, od których te i owe nazwy gospodarstw wzięły swój początek. A takich przykładów jest także niemało.
Weźmy Litwinów, Mazurków i Hutmanów.
Litwini, to stara rodzina buszczecka. W XVII w. wiele wiadomości o nich w metrykach, najpierw o Janie (79), a potem (1670—1695) o Wojciechu, poddanych kościelnych. Z biegiem czasu wzmianki znacznie się przerzedzają, aż około 30-tych lat XVIII w. nikną zupełnie1 (80). Ale znikają tylko z łacińskich metryk, podczas gdy w księgach unickich, które, jak wiadomo, zaczynają się od 1784 r., często jeszcze z nazwiskiem Litwinów nawet na przełomie XVIII i XIX w. można się zetknąć (81). Wynika z tego, że w przeszłości byli Polacy i Rusini tego nazwiska. W pierwszych dziesiątkach lat XIX w. gubią się wieści o tej rodzinie, ale nazwa ich gospodarstw niczego ze swej żywotności dotychczas nie utraciła.
Analogję z Litwinami stanowią w niejednym względzie Mazurkowie. Metryki polskie z pierwszej połowy XVII w. znają braci: Grzegorza, Wojciecha i Mateusza Mazurów (82), a z drugiej wymieniają mieszczanina Mazurczaka (83) Ci jednak, według wszel kiego prawdopodobieństwa, przodkami późniejszych Mazurków nie byli.
Prędzej uchodzić może za ich protoplastę niejaki Paweł Mazurek, który przybył do Buszcza z końcem XVII w. (de villa Kosin?) i w 1696 r. ożenił się z mieszkanką tutejszą Katarzyną Kwaśniczanką (84). Ona była rusinką, a on polakiem. Potem wiadomości o Mazurkach urywają się zupełnie, a pojawiają na nowo dopiero z końcem XVIII w., i to zarówno w polskich, jak ruskich metrykach. W XIX w. spotkał ich ten sam los, co Litwinów. Dziś niema Mazurków we wsi, jest tylko nazwa gospodarstwa po nich.
Inaczej miała się rzecz z polską rodziną Hutmanów. Pierwsze wieści o nich pochodzą z 80-tych lat XVIII w.; żył wtedy Stanisław Hutman żonaty z Marjanną (85), poddany kościelny. Był on w Buszczu pierwszym, a zarazem ostatnim przedstawicielem tej rodziny (86), wiek bowiem XIX, aczkolwiek zna nomenklaturę, Hutman, przydaje ją jednak już tylko jako przydomek jednemu odgałęzieniu Zamojskich (87). Najprawdopodobniej Zamojscy zakupili domostwo Hutmana, albo weszli w jego posiadanie drogą związku małżeńskiego i stąd spłynęło na nich miano „Hutmanów“, po dzień dzisiejszy będące ich udziałem.
Jak widzimy z tego, księgi parafjalne rozświetlają mroki przeszłości i najczęściej same jedne umożliwiają orjentację wśród wielu nomenklatur wiejskich, zgoła dziś niezrozumiałych. Na przytoczonych przykładach: Litwinów, Mazurków i Hutmanów, dało się stwierdzić, że nazwy gospodarstw zdołają co najmniej o jedno stulecie przetrwać te nazwiska ludzkie, z któremi w genetycznym pozostają związku. Gdyby chodziło o ustalenie maksymalnych granic „wytrzymałości“ konserwatyzmu wiejskiego w tym względzie, trzebaby o wiele więcej miejscowości poddać badaniu. Nam jednak wydaje się, że granice te nie przekroczą półtora do dwóch stuleci; jeżeli dzisiejsze sięgają w głąb wieku XVIII, to na początku XIX w. nie dochodziły prawdopodobnie dalej wstecz, jak do początków stulecia XVII.
Omówione dotychczas przykłady nie wyczerpują jeszcze wszystkich możliwości, na jakie twórczość ludowa zdobyć się mogła i istotnie zdobyła. Gdy dotychczas mówiliśmy o samych nomenklaturach czerpanych z nazwisk, to zachodziły też wypadki, kiedy właściwe nazwisko zostawiano w spokoju, a chwytano się przezwiska i według niego nazywano obejście, a w ślad za tern wszystkich późniejszych jego właścicieli. Dla przykładu weźmy przezwiska: Perehon i Bałać.
Z nazwą Perehon stykamy się pierwszy raz w „Inwentarzu“ ks. Koszutskiego, który w wykazie chłopów pańszczyźnianych napisał pod nr. 9: Wojciech Barczyszyn, inaczej Perehon. Są to wprawdzie czasy, kiedy nazwiska chłopskie nie były jeszcze rzeczą definitywnie ustaloną, i dlatego podnieść możnaby powątpiewania, czy „Perehon“ nie było wtedy równie dobrem nazwiskiem, jak Barczyszyn. Otóż ten sam „Inwentarz“ pozwala stwierdzić, że tak nie było. Wymienia on bowiem oprócz Wojciecha, jeszcze innych Barczyszynów, mianowicie Józefa z żonatym synem (nr. 1) i Antocha (nr. 8), ale przy żadnym z nich nie kładzie jakiegoś osobnego przydomka. Widocznie nazwisko Barczyszyn było już ustalone, ale, rzecz oczywista, nie każdy przedstawiciel tego nazwiska posiadał ponadto osobne jeszcze przezwisko, jak je miał Wojciech.
Nazwa gospodarstwa „Perehonowego“ jest dziś tak samo żywotną, jak była przeszło sto lat temu, ale dziś jest ona udziałem nie Barczyszynów, których od kilkudziesięciu lat niema we wsi, jeno Zamojskich. Tu bowiem zaszła ta sama sytuacja, co u Hutmanów; albo drogą kupna, albo za pośrednictwem związku małżeńskiego stało się znowuż inne odgałęzienie Zamojskich właścicielem obejścia „Perehonowego“ (88) Różnica jednakże między „Hutmanem“ i „Perehonem“ od razu wpada w oko: tamto było niegdyś właściwem nazwiskiem pewnej ilości ludzi, a to od samego początku było przezwiskiem. Wynika z tego w dalszym ciągu, że do gospodarstw, jako ich miana, przylgnąć mogły nie tylko nazwiska, ale też przydomki ich właścicieli.
Nieco odmiennie przedstawia się rzecz z Bałaciami. Pierwszym znanym nam reprezentantem tej rodziny był, żonaty z Anną, Sebastjan Bałać lub Bałacio (pol.), w drugiej połowie XVIII w. chłop pańszczyźniany kościoła. Jego, zdaje się, synami byli dwaj bracia, Maćko, ożeniony z Rozalją Wijatykówną i Michał, mający za żonę Barbarę Żołnowską, o których ks. Koszutski napomyka w swoim „Inwentarzu“ (nr. 2). Od pierwszej chwili, kiedy się z tą rodziną stykamy, występuje ona w metrykach pod dwoma nazwiskami: Bałać i Bicz (89), i ten stan rzeczy utrzymuje się do końca XVIII w., natomiast metryki z XIX w. nie znają Bałaciów, znają tylko Biczów. Potomkowie Biczów siedzą i dziś na tej samej zagrodzie, jaką zajmowali ich przodkowie 150 lat temu, ale nikt ich Biczami nie nazywa, jeno od obejścia — Bałaciami. Jakież koleje przeszły obie nomenklatury w tym wypadku?
Zdaje się nie ulegać wątpieniu, że mamy tu do czynienia z nazwiskiem i przydomkiem, co jednak w metrykach XVIII w. dowolnie było ze sobą mieszane. Ponieważ bez porównania częściej posługiwano się określeniem: Bicz, aniżeli Bałać (90), wynika z tego niedwuznacznie, że tamto miano było już w trzech czwartych nazwiskiem oficjalnem, podczas gdy nomenklaturze Bałać zostawała podrzędna rola przydomka.
Możnaby jeszcze wyrazić domniemanie, czy nie zaszedł tu wypadek podobny do tego, jakiego domyślaliśmy się u Hutmanów i Perehonów, t. j. czy Bicz nie stał się właścicielem, drogą kupna lub związku małżeńskiego, gospodarstwa Bałaciowego i czy tym sposobem nie uzyskał tego przydomka (91). Hipoteza taka, w zasadzie zupełnie możliwa, nie znajduje poparcia w źródłach, którym nazwa Bałać przed rokiem 1764 w ogóle nie jest znaną. Wobec tego musi się przyjąć, że Bałać było przezwiskiem Biczów, jak Perehon Barczyszynów, i że obejście wzięło swą nazwę nie od nazwiska, jeno od przydomka.
Inne przykłady, jakie moźnaby jeszcze przytoczyć, typu nowego nie stworzą, lecz dadzą się wliczyć do którejkolwiek z kategoryj, jakie dotychczas zestawiliśmy. Kategoryj tych wyróżniamy cztery:
- nazwy gospodarstw, zgodne z nazwiskiem obecnego właściciela (Żak, Dobrzański);
- nazwy niezgodne z nazwiskiem dzisiejszego posiadacza, ale mające odpowiednik w nazwiskach innych osób we wsi (Piechna, Żółkiewicz, Kaczor);
- nazwy, nie mające nawet tego odpowiednika, ponieważ rodziny, o które chodzi, albo wymarły albo wyprowadziły się ze wsi (Litwin, Mazurek, Hutman); wreszcie
- nazwy, utworzone nie z nazwisk, tylko z przydomków (Perehon, Bałać).
Pierwszym wnioskiem, którym niejako zamknąć należy całe dotychczasowe dociekanie, jest stwierdzenie niezbitego faktu, że po wsiach, obok ulubionych przezwisk „osobistych“, dla których źródłem bywa sama osoba przezwana, t. j. jej zalety lub wady i to zarówno duchowe, jak cielesne, poważną rolę odgrywa czynnik terytorjalny, t. j. określenie w przezwisku miejsca, domostwa i podwórza, skąd dany osobnik pochodzi. Czynność ta stała się możliwą z tą dopiero chwilą, kiedy lud wiejski powynajdywał i ustalił na znacznej przestrzeni czasu dla poszczególnych gospodarstw do nich tylko przywiązane nazwy; właśnie w tych nazwach zyskiwał każdy mieszkaniec oznaczonego w ten sposób domostwa gotowy dla siebie przydomek „terytorjalny“ (92).
Ale nie dość na tem. Rozważania nasze dozwalają stwierdzić drugi fakt niewątpliwy, że po wsiach dzisiejszych, bo Buszcze na pewno wyjątku nie stanowi, tchnienie minionych stuleci jest bardzo żywe i mocne. Gdy się przegląda papiery z przed stu, czy 150 lat, odnosi się wrażenie, że od tego czasu bardzo niewiele się zmieniło, że stan rzeczy, jaki został w papierach tych odtworzony, w przeważnej części odpowiada dzisiejszym czy wczorajszym stosunkom.
Garściami wprost zbierać można świadectwa i wspomnienia z tych minionych czasów, a liczne nazwy, które, jak widzieliśmy, wyraźnym są dziś anachronizmem, godzą się całkowicie z tamtym stanem rzeczy. Lata uchodzące bardzo słabo znaczą po wsiach swoje ślady. Nawet ludzie z dawna spoczywający po cmentarzach, liczą się niejako do dzisiejszych mieszkańców wiosek, tak żywa pamięć o nich się utrzymuje i tak liczne pamiątki istnieją na każdym kroku.
Przykłady, jakie omówiliśmy, przedstawiają ciekawy problem zarówno dla historyka, jak dla psychologa. Uderza w nich z jednej strony niezmierna bujność twórczości ludowej w zakresie oznaczania ludzi, a z drugiej uparty konserwatyzm i trzymanie się niektórych nazw ustalonych. Dlaczego tylko niektóre jednostki obdarza ogół przydomkami i przezwiskami, a inne niejako oszczędza (93) dlaczego z dawnych nazw tylko niektóre zachowuje w swej pamięci, a inne bez śladu wykreśla (94), pozostanie nieodgadnioną tajemnicą ducha ludzkiego. To pewne, że przezwiska i przydomki tworzyć się będą w dalszym ciągu, mimo że nazwiska zostały już na wsi ustabilizowane. Wrażliwa bowiem natura ludzka nie zadowalnia się skostniałą i zamarłą formą ustalonego nazwiska, lecz ad hoc konstruuje nowe, skoro tylko podpatrzy w bliźnim coś szczególnego i na osobne wyróżnienie zasługującego
Przypisy
- (1) Pracą, która obszernie kwestje te omawia, a zarazem niezbędną literaturę podaje, jest szkic Dobrowolskiego, Znaczenie metryk kościelnych dla badań naukowych, Roczn. Tow. Herald. 1920, str. 90—110.
- (2) Dąbkowski, Prawo prywatne polskie, T. I. Lwów, 1910, str. 104—107. Kutrzeba, Kilka słów o metr. kość. w Polsce, Mieś. Herald. 1910, str. 128. Dobrowolski, Znaczenie, str. 92, 93.
- (3) Księga ta, w dzisiejszym stanie, składa się z czterech, idących po sobie grup zapisek: a) chrzty z lat 1624—1638, b) śluby z lat 1623—1638 (poczem następuje sam rok 1648), c) dalszy ciąg chrztów za lata 1638—1676, wreszcie d) dalszy dąg ślubów 1652—1675. Istnieją między tern niekiedy znaczne luki, np. brakuje zupełnie lat 1649, 1650 i 1651 (wojny kozackie), niekiedy znów są lata poprzestawiane (po roku 1625, następuje część 1627 i 1628, a po nich 1626 oraz dalszy ciąg 1627 i 1628).
- (4) Dobrowolski, Znaczenie, str. 93. Stan rzeczy, najbardziej do buszczeckiego podobny, znaleźliśmy w Świrzu. Zachowały się tam w dobrym stanie trzy tomy najdawniejszych ksiąg, wszystkie formatu języczków. Najstarsza księga chrztów, zaczynająca się od r. 1638, założona została przez wikarego, ks. Marcina Zgłobickiego. Wykazuje ona ten sam sposób prowadzenia zapisek, co metryka buszczecka, mianowicie lata poszczególne są grupami porozrzucane po całej księdze, przyczem braki w zapiskach powtarzają się i tutaj. Druga księga zawiera chrzty, śluby i pogrzeby, i obejmuje ogółem lata 1677—1760. Trzecia wreszcie, zawierająca same śluby, zaczyna się od r. 1770 i sięga w głąb wieku XIX. (1823). — Z innych parafij okolicznych widzieliśmy metryki pomorzanskie i brzeżańskie. W Pomorzanach rozpoczął je prowadzić proboszcz, ks. Krzysztof Klocowicz, w r. 1680. Najdawniejsza księga posiada oryginalny format, zbliżony do 4-to, prowadzona była bardzo starannie i zachowała się w dobrym stanie. Parafja natomiast w Brzeżanach nie posiada ksiąg kościelnych, sięgających XVII wieku, ma tylko dwie, dobrze zachowane, kopje tych ksiąg (folio). Metryka chrztów obejmuje lata 1688—1773, a księga ślubów sięga dalej wstecz, gdyż zawiera notatki z lat 1641 do 1778. Napis w tytule (ex veteri ac recentiori Baptisatorum Libro, in unum redactum ac diligentius conscriptum) świadczy, że nie są to księgi oryginalne, tylko kopje. Sporządzone zostały w XVIII w., z nakazu proboszcza, ks. biskupa Nisseńskiego Kryspina Cieszkowskiego (1757—1784).
- (5) I w nich istnieją bardzo znaczne luki, np. w księdze chrztów brakuje dwóch długich okresów: 1691—1703 i 1711—1738.
- (6) Na ludność żydowską przypada 1,22%. Są to cyfry spisu ludności z dn. 30 września 1921 r., por. Skorowidz miejscowości Rzplitej Polskiej XV. 4. wojew. Tarnopolskie, wydawn. Gł. Urz. Statyst. Rzplitej Pol., Warszawa 1923.
- (7) Świadczy o tern napis w Lib. Natorum (pod datą 18 Februarii 1841) przy instalacji pierwszego wspólnego dla obu wsi proboszcza, ks. Józefa Makohonskiego (1841—1877).
- (8) Obie parafje założyły wtedy u siebie trzy tomy metryk, t. j. wykazy chrztów, ślubów i zmarłych.
- (9) Sadowski, O imieniu i nazwisku. Studjum prawne. Warszawa 1902, str. 67—68.
- (10) Zwrócić musimy uwagę, że Buszcze było dawniej miastem, i dopiero w toku XVI11 w. zdegradowane zostało do rzędu wsi, ówczesny proboszcz, ks. Kraiński przeżywał tę dobę i scharakteryzował ją dowcipnie w słowach: „oppidum obróciło się in chłopidum”.
- (11) Sadowski, O imieniu i nazwisku, str. 69; Dąbkowski, Prawo prywatne polskie, T. I. str. 100.
- (12) Dobrowolski, Znaczenie, str. 100.
- (13) Występuje on, jako kum, bardzo często na przestrzeni lat 1635—1648. Czasami nosi nazwę: Albertus Woycio, Bapt. 1641 (1/1.), 1643 (2/V111).
- (14) Bapt. 1644 (6/VI), 1647.
- (15) Tamże, 1644 (12/XI), 1647 (7/1V).
- (16) Tamże, 1726 (3/10).
- (17) Tamże, 1641 (18/111).
- (18) Tamże, 1732 (12/VI).
- (19) Tamże, 1632 (25/1).
- (20) Co pul. 1663 (4/X1).
- (21) Tamże, 1663 (4/11).
- (22) Dowodzi tego zwłaszcza przykład następujący. W latach 1747 (22/XI), 1752 (24/VIII), 1755 (18/IV) i 1759 (17/V) wpisane zostały chrzty dzieci: Lucae et Reginae de Kuropatniki, ale ani razu nie wyszczególniono przy tern nazwisk rodziców. Wypadek taki niedwuznacznie popiera twierdzenie nasze o braku nazwisk.
- (23) Dąbkowski, Prawo pryw. pol. T. I., str. 99—100.
- (24) Zwrócić tu zwłaszcza należy uwagę na przydomki, jakie urabiała szlachta między sobą, Winiarz, recenzja XVII tomu aktów gr. i ziem., Kwart hist 1902, str. 317, oraz recenzja wydawnictwa Piekosińskiego, Wybór zapisek wielkop., Kwart hist 1902, str. 641.
- (25) Na 102 znanych nam rodzin buszczeckich (uwzględnialiśmy stan rzeczy nie z jednego roku, lecz co najmniej z ostatnich 25 lat, przyczem w sprawie przydomków, z których mnóstwo znanych nam było dobrze z życia codziennego, zasięgaliśmy opinji ludzi, na których zdaniu można polegać), doliczyliśmy się zaledwie 12 takich, które nie mają żadnego przezwiska, t. zn. we wsi nazywane są tak, jak właściwe ich nazwisko opiewa.
- (26) Co pul. 1681 (9/X1).
- (27) Tamże, 1683 (24/1).
- (28) Bapt. 1703 (22/V).
- (29) Tamże, 1788 (19/111).
- (30) Tamże, 1793 (3/11).
- (31) Copul. 1681 (3/VI1I), 1697 (daty dziennej brak); Bapt. 1691 (15 111).
- (32) Bapt. 1678 (sierpień?).
- (33) X. Z. C-, Nazwiska ludowe (na tle ksiąg kość.), Dod. do nr. 227 Kurj. Pozn., z dn. 5. X. 1917. Zwrócenie uwagi na ten ciekawy i może jedyny w swoim rodzaju artykuł, zawdzięczam ks. Dr. H. Li-kowskiemu, wicedyrektorowi Bibl. Uniwers. w Poznaniu.
- (34) Zdanie Sadowskiego, O imieniu i nazw., str. 13, jakoby „niemal do początku zeszłego (XIX) wieku włościanie używali jednego imienia, a zamiast nazwisk służyły im przezwiska, przybierane wyłącznie w celu oznaczenia jednostek i nie posiadające cechy dziedziczności“, jest w świetle naszych spostrzeżeń nieuzasadnione.
- (35) Ks. Brzeżański w dziele swem o „Kościele Buszczeckim“, por. szkic mój o ks. Brzeżańskim, napomyka kiika razy o tem, że ks. Matyaszewicz w starości ociemniał.
- (36) Dobrowolski, Znaczenie, str. 93, przyp. 7, oraz str. 96.
- (37) Encykl. Kośc. ks. M. Nowodworskiego, Warszawa 1881, XIV. 227.
- (38) Barbara Piechowa matka ks. plebana, Bapt. 1637 (26/X1I), 1638 (21 X); Barbara Jaśkowa, Tamże, 1641 (10/11, 3j/V); Barbara Janowa parens mea. Tamże, 1638 (6/111).
- (39) W metrykach (Bapt. i Copu 1.) mnóstwo o nich wzmianek na przestrzeni czasu, w którym ks. Piotr był plebanem w Buszczu. Zauważyć tu jeszcze można, że zarówno matka, jako też Sebastjan, występują najczęściej pod nazwiskiem, Piechów, podczas gdy ksiądz podpisuje się w sposób więcej odróżniający go od chłopów, Piechowicz.
- (40) Stanislaus Matyaszewicz reverendi parochi frater, Bapt. 1677 (27/VIII); zresztą zarówno o nim, jako też o żonie, Zofji, mnóstwo jestwzmianek w metrykach z tego czasu.
- (41) Tamże, 1677 (3/1V).
- (42) Kościół Buszczecki V.
- (43) Ingenuus studiosus Laurentius Matyaszewicz, Bapt. 1684 (7/111). Przeciw trafności naszego domysłu co do Wawrzyńca przemawia wprawdzie pewna okoliczność, która jednak w owych czasach może tak bardzo na szali nie ważyła. Oto pismo ks. Matyaszewicza urywa się na roku 1672, kiedy mały Wawrzek liczył zaledwie 8 lat (urodził się dnia 16. VIII. 1664, Bapt.), byłoby więc za śmiałem widzieć w tern dziecku kontynuatora w prowadzeniu metryk. Otóż, jakkolwiek upierać się nie będziemy przy tem, że chłopak ten rozpoczął wyręczać stryja zaraz w ósmym roku życia (mógł początkowo robić to jego ojciec), to pismo samo na drodze temu nie staje, gdyż nosi na sobie znamiona początkującego ucznia.
- (44) „Nieraz zdarzało się, że metryki spisywał klecha, albo uczniak, co jeszcze na początku w. XIX 'miewało miejsce. Dobrowolski, Znaczenie, str. 93, przyp. 7.
- (45) Od ortograficznych grzechów pisarczyków plebańskich odróżnić należy pomyłki, jakie się i księżom samym przydarzały, których atoli nie jest wiele, i które łatwo rozeznać, kiedy się dane nazwisko zobaczy drugi raz napisane tą samą ręką w sposób poprawny.
- (46) Kościołowi buszczeckiemu zapisali, prawdopodobnie Sieniawscy, 12-tu chłopów pańszczyźnianych.
- (47) Stykamy się z nią często, jako kumą przy chrztach, w latach 1634-1645.
- (48) Bapt. 1635-1639; Co pul. 1630—1638.
- (49) Bapt 1642 (27/V11I), 1648 (2/V1II).
- (50) Ślub został zapisany pod datą 12. XII. 1652, Co pul.
- (51) Umarł w 70-tych latach XVII w., w r. 1679 nie żył. Co pul. 1679 (29/1).
- (52) On właśnie odnalazł w podziemiach kościoła buszczeckiego akt fundacyjny z r. 1433, o czem piszemy w pracy „Z przeszłości Buszcza“.
- (53) Bapt. 1642—1665; Copul. 1666 (4/111).
- (54) Bapt. 1658 (10/11).
- (55) Pierwsza wzmianka o jego stanowisku (sacellarius ecclesiae) pod r. 1679 (8/V1II) Bapt., a ostatnia pod r. 1710 (13/V11I), Tamże.
- (56) W metrykach daty ich urodzin znajdują się między rokiem 1687 a 1710.
- (57) Fascykuł aktów buszczeckich, znajdujący się w Konsystorzu łac. we Lwowie.
- (58) Pierwszy raz pojawia się to nazwisko w metrykach pod r. 1679 (8/VIII) Bapt., niezależnie zaś od tego i dawne miano nie znika, czytamy więc o ślubie Kazimierza, syna Mikołaja Mazurkiewicza z Marjanną Psiukówną, Copul. 1686 (3/111).
- (59) Ks. Brzeżański, Kościół Buszczecki V.
- (60) Urodził się on 2. X. 1692, Bapt., a 17. XI. poślubił Annę Podłużankę z Dryszczowa, Copul.
- (61) Andrzej urodzony dnia 22. XI. 1707, a Bartosz 13. VIII. 1710,
- (62) Bapt.; za żonę miał, Andrzej, Zofję Pasterzówną z Buszcza, Co pul. 26. I. 1727, a Bartosz Apolonję, Tamże, 1732 (26/1X).
- (63) Ks. Brzeżański, Kość. Buszcz. V; na Innem miejscu czytamy w tej książce o wszystkich trzech, że są „ludzie bogobojni, pobożni i posłuszni”.
- (64) Pierwszy raz pojawia się to brzmienie pod r. 1776 (11 II), Bapt.
- (65) Tamże, 1781 (21/11).
- (66) Tamże, 1778 (16/XI1).
- (67) Copul. 1779 (6/iI); Bapt. 1791 (I2/III).
- (68) Ur. dnia 13. VI. 1756, Bapt.
- (69) Tamże, 1778 (16/XI1), 1790 (26/IV)
- (70) Bapt. 1792 (26/X, 18/IX).
- (71) Tamże, 1793 (4/VI11, 30/XI), 1794 (24/VII1), 1795 (25/1); jakich zajęć imał się mąż, po uzyskaniu wolności, świadectwem jest następująca relacja: Catherina Zamoska uxor propinatoris de B., Tamże, 1791 (18/111).
- (72) Ks. Koszutski był wobec poddanych człekiem ludzkim i wyrozumiałym. Świadczy o tern własne jego zeznanie w „Inwentarzu prob, kość. paroch. Buszcz., Fascykuł aktów Busze z. Dowiadujemy się z niego, że pleban ten, przybywszy do Buszczd, wdał się z poddanymi w układy i zawarł, „dobrowolną umowę w sprawie powinności, jakie mają wykonywać. Przy tej sposobności („od początku rządu mego“) zwolnił ich „od szarwarków, dni letnich, rąbania przywiezionych drew na pańszczyznę, powozu, rznięcia sieczki, ile było potrzeba i innych, jaki był zwyczaj dawniej robót”.
- (73) Podobne wypadki nie były widocznie rzadkością w dobie pańszczyźnianej, skoro autor „Liber Chamorum“, miał na oku ludzi tego rodzaju i w katalogu swym zamieścił takich, „którzy bądź to przez nabycie dóbr, bądź przez opatrzenie nazwiska końcówką ski, cki, wzbudzili w nim podejrzenie, że w niedalekiej przyszłości zechcą wcisnąć się między szlachtę“, Polaczkówna, „Liber Chamorum,Mieś.herald. 1910, str. 163.
- (74) Nawet w ruskich metrykach, w których Polacy nieraz figurują, jako ojcowie chrzestni, stykamy się pod koniec XVI11 w. z nazwiskiem, Zamoski.
- (75) Co prawda przydarzają się i jemu, choć rzadko, odstępstwa od tej formy w postaci warjantu, Zamostki. Status anim. za lata 1848—1855.
- (76) O ile nam wiadomo, sprawa ta była dotychczas poruszana jedynie przez ks. A. Mańkowskiego, Imiona i nazwiska rodzinne a nazwy miejscowe, Roczn. Tow. Nauk. w Toruniu XIX. 272—274, który na Pomorzu, w kilku wsiach powiatu lubawskiego, dostrzegł zjawisko istnienia nazw poszczególnych gospodarstw (uszło to jednak uwagi Dobrowolskiego, Znaczenie, str. 100—103, który najróżniejsze problemy onomastyczne wiejskie w pracy swej omówił). Natomiast Bujak, Maszkienice, R. A. U. T. 41. str. 83, zwrócił uwagę na zjawisko, pod niektórymi względami do buszczeckiego podobne, ale zasadniczo odmienne. „Zauważyłem, pisze on, że powszechnie nazwę gruntu (a więc nie gospodarstw!) urabia się od nazwiska poprzedniego posiadacza; np. nabył Wojtal grunt od Czyża, wtedy nazwano go Czyżówką, gdy go w drugiem pokoleniu nabywa Kubala, grunt otrzymuje nazwę Wojtalówki. W Buszczu, jak zobaczymy, inaczej się rzecz przedstawia.
- (77) Ruska familja Chudyków, należała w XVII w. do stanu mieszczańskiego. Z księgi radzieckiej Brzeżańskiej, Acta Publica, str. 100, dowiadujemy się, że Ignat Chudyk piastował w r. 1665 urząd przy-siężnego w Buszczu. Współcześnie z nim żył, Michajło Chudyk, o którym ks. Brzeżariski, wyraża się w swem dziele z wielką rewerencją („Mich. Chudek, mieszczanin tuteczny, człowiek starejki barzo, bogobojny i nie pijak, rusin, gospodarz słuszny i synów gospodarzów słusznych i nie pijaków mający“). Pamiętał on wiele z przeszłości Buszcza i służył księdzu za źródło w układaniu pracy. Wnukowie Michajła byli już chłopami i tak ich (rustici) nazywają metryki ruskie z końca XVIII w.
- (78) Kaczorowie, chłopska rodzina ruska, wspominani są w pismach buszczeckich od XVII w. począwszy.
- (79) Bapt 1645 (1/X1).
- (80) Ostatnia wzmianka pochodzi z r. 1729 (3/VI1), Copul.; wspomniany został, Jan Litwinów, może syn Wojciecha.
- (81) Częste są wzmianki o Teodorze Litwinie, jego żonie i dzieciach, Lib. Nat i Mort.
- (82) CopuL 1637 (27/11).
- (83) Copul. 1681 (3,VIII), Bapt. 1691 (15/111); por. nadto str. 6, przyp. 8.
- (84) Copul. 1696 (5/V1).
- (85) Bapt 1780 (3/1).
- (86) W Urmaniu przebywał wtedy inny, Stanisław Hutman żonaty z Agnieszką, Tamże, 1781 (17/11), 1798 (28/IV), niewątpliwie krewny bu-szczeckiego Hutmana.
- (87) Ciekawie przedstawia się ta rzecz w „Status animarum“ z XIX w.; 1807: Marcin Zamowski, 1808: Marcin Zamoski ufman (I), 1817: Apolonia Ufmanowa, 1818: Marcin Zamostki vel Hutman, 1819: Marcin Hutman, 1824: Marcin H. i Bartko H., 1836: Bartko R vel Zamoyski, 1840: Wawrzyniec H. vel Zamoyski, 1848—1855: Wawrz. H. vel Zamoyski, 1856—1862; Wawrz. H. vel Zamoyski i Maciej R vel Zamoyski.
- (88) W „Status anim.“ przedstawia się sprawa nazwisk w sposób następujący; 1818: Madej Zamostki vel Perehon, 1819: Maciej Perehon, 1824: M. Perehon, 1836: Tomasz Perehon vel Zamoyski, 1840: Tomasz Perehon vel Zamoyski, 1848—1855: Tomko Perehon vel Zamostki, 1856—1862: Tomasz Perehon vel Zamoyski.
- (89) Marianna filia Sebastiani Biczów et Annae coniugum, subditorum hujus ecclesiae, Bapt. 1764 (26111); Patrina Anna Bałaciowa de Buszcze Tamże, 1764 (8/1X).
- (90) Na 34 wzmianek metrykalnych, jakie wynotowaliśmy z lat 1764—1800, użyto 26 razy nazwy Bicz, a tylko 8 razy nazwy Bałać.
- (91) Nawiasem mówiąc, liczne dziś w Buszczu rodziny, Biczów, nie są według wszelkiego prawdopodobieństwa, miejscowego pochodzenia; w czasach, kiedy ich w Buszczu nie było, wymieniają metryki bardzo często, Biczów, w sąsiednim Dryszczowie, a więc widocznie stamtąd napłynęli oni do Buszcza.
- (92) Do jakiego stopnia świadomość tego rodzaju nazw już dawno była u ludu zakorzenioną, świadczą bardzo charakterystyczne zapiski metrykalne parafij pomorskich z XVIII w. Czytamy tam: Thomas Pokoyski de loco Kieyzar, Casimirus de loco Szperka de cognomine Wyżlic, Petrus de loco Zydel de cognomine Mądrzejowski. Ks. Mańkowski, Imiona i nazwiska rodź. str. 273. Wyrazy „de loco“ oznaczają obejścia, z jakich ci ludzie pochodzili. Metrykom buszczeckim ten sposób objaśniania nie jest niestety znany.
- (93) Papiery parafialne dozwalają stwierdzić, że istniejąca od XVII w. po dni nasze ruska rodzina, Mindio (niegdyś poddani kościoła), nigdy nie miała i nie ma osobnego przezwiska.
- (94) Ani odrobiny pamięci nie zachowało się o licznych w XVIII w. .rodzinach: Kopytków, Wąsatych, Domachowskich, Długich (Douhych Rusini) i innych.
Treść
I. Metryki parafialne a nazwiska wiejskie
II. Zmiana nazwisk
III. Nazwy gospodarstw wiejskich
IV. Przypisy
PAMIĘTNIK HISTORYCZNO-PRAWNY
POD REDAKCJĄ
PRZEMYSŁAWA DĄBROWSKIEGO
TOM I. – ZESZYT 3.
JÓZEF WIDAJEWTCZ
NAZWISKA I PRZEZWISKA LUDOWE
STUDJUM Z DZIEJÓW WSI POLSKIEJ XVII i XVIII W.
Lwów 1925
NAKŁADEM REDAKCJI Z zasiłkiem Ministerstwa Wyznań Religijnych I Oświecenia Publicznego.
Redakcja I Administracja:
Lwów, ul. Mickiewicza I. 5 a.
CZCIONKAMI I. ZWIĄZKOWEJ DRUKARNI WE LWOWIE, UL. LINDEGO 4,
TELEFON 25 – 23.
Podsumowanie
Opisano powyżej nazwiska chłopskie, przezwiska ludowe, pochodzenie nazwisk chłopskich, powstawanie nazwisk chłopskich. Opracował Artur Ornatowski.
Zobacz więcej na temat powstawania i pochodzenia nazwisk: Pochodzenie nazwisk.
O uwarunkowaniach tworzenia drzew genealogicznych przeczytasz na stronie Genealogia chłopska.