Gimnazyum w Buczaczu 1902/3

Strona zawiera surowy, nieformatowany tekst w celu zapewnienia możliwości wyszukiwania pełnotekstowego poszukiwanych informacji poprzez wyszukiwarkę. Tekst może zawierać błędy maszynowe. Należy tę stronę traktować jako indeks pełnotekstowy do dokumentu.


Strona główna Archiwum


IV. SPRAWOZDANIE DYREKCYI
c.k. Gimnazyum w Buczaczu
za rok szkolny 1902/3.
STANISŁAWÓW.
NAKŁADEM FUNDUSZU NAUKOWEGO.
Z drukarni i litografii Stanisława Chowańca
1903.

Tresc.

  1. Zapatrywania etyczne Platona. Napisał Stanisław Rembacz.
  2. Wiadomości szkolne. Podał Dyrektor.

ZAPATRYWANIA ETYCZNE PLATONA
Największy to myśliciel, najgenialniejszy pisarz, filozot-peda- g״g helleński. Starożytność przejęta czcią powszechną ־dla szlachetnego charakteru jego i idealnego ducha, uwiel
bieniu dala wyraz w micie łączącym Platona z Apollinem Dellickim.
Z młodych lat napomknąć warto, że ćwiczył się w malarstwie, muzyce i w gimnazjach wzmacniając ciało, a mając dowcip złoty i mocną imaginacyą, skłonność do melancholii podobnie jak jego nauczyciel Sokrates, chwycił się poezyi i epiki; ale porównując swe wiersze z Homerowymi, spali! je ; mj^ślał o lepszem powo­ dzeniu w tragedyi, atoli gdy już aktnrowie grać mieli w teatrze sztukę jego, poznawszy mądrego Sokratesa, porzucił pisma poezyi i przy tym ubóstwianym mistrzu bawił do śmierci.
Podziwiać należy żywość, zabawność i zręczność dramaty­ cznego przedstawienia w Euty demie, zwalczającego erystykę podrzędniejszych sofistów.
Przedmiot badań K r a t y l o s a , dyalogu ożywionego licznemi żartobliwemi etymologiami, stanowi kwestya o początku, istocie i wartości języka t. j. czy nazwy rzeczy same przez się powstały .).׳póasi), czy wskutek jakiejś umowy ludzkiej (fiśos<( Najdoskonalszy Platoński utwór S y m p o s i o n przedstawia pochwalę miłości jako jedynej i prawdziwej piękności w różnych jej fazach i pojęciach od najwięcej zmysłowych do najwięcej filo­ zoficznych. W Fed on i e, przedstawiającym Sokratesa w ostatnich chwi­ lach jego życia, uzasadnia najdokładniej naukę o nieśmiertelności duszy, rozbierając inne z tą nauką połączone kwestye: o istocie duszy, o jej preexystencyi i o wędrówce duszy (metempsychozie). Treść F i l e b o s a stanowi kwestya o najwyższem dobrze,, mianowicie czy dobro polega na rozkoszy (TjSoyfj), czy na wiedzy (s־ !axfj[rri). Najwspanialszym pod względem treści i najoryginalniejszym z utworów Platońskich jest jego P o l i t e i a , traktująca o pojęciu sprawiedliwości (ir־pi 5׳xa׳.oaóvvję); przedmiotem tego dzieła jest urzeczywistnienie sprawiedliwości i moralności w życiu poszcze­ gólnych indywiduów i we wzorowem ukształtowaniu państwa, rzą­ dzonego przez filozofów jako uprawnionych władców. Państwo• Platońskie jest.to mieszanina idyliczna państwa natury z despo- tycznem państwem policyjnem, do ustroju państwa według ustaw Lykurga •zbliżonem. W T i m e u s i e wkłada w usta Pitagorejczyka Timaosa swe zdania o powstaniu świata, dusz, organizmów, o naturze ludzkiej;, główny jego przedmiot: urzeczywistnienie idei dobra w ożywio­ nym świecie. W K r i t i a s i e zmieniając swe dawniejsze filozoficzne zapa­ trywanie, rozwija dalej kwestye poruszone w Timaosie o początku bytu ludzkiego i o mityczno-fantastycznem państwie idealnem. Pod wpływem sędziwego już wieku autor w odmiennej formie przedstawienia od reszty pism przeciwstawia w N omei idealnemu państwu określonemu w Politei, państwo drugie najlepsze, do rzeczywistości zbliżone. Różnicę i postęp ku doskonałości w zapatrywaniach etycznych Platona nad swego mistrza Sokratesa, którego był wiernym na­ śladowcą, wypadnie nam zaznaczyć nie na jednem miejscu. W istocie Platońska filozofia jest udoskonaleniem i rozsze­ rzeniem Sokratycznej. -Umiał on nierozerwalnym węzłem połączyć moralność i religią z filozofią i nie tyle zależało mu na wiedzy, co na moralnem życiu. Przejdźmy do szczegółowych pedagogiczno-etycznych zapa­ trywań Platona. Jeżeli dziś dają się słyszeć powszechnie głosy, że wiek mło­ dociany jest wiekiem zasiewu i że w nim właśnie trzeba wzbo­ gacać umysł rozmaitemi łiczuemi wiadomościami, aby późniejszym potrzebom sprostać potrafił, to nie dziś dopiero wystąpiono z tą myślą. Już w starożytności sofiści stawiali tę teoryę, że wiekowi młodemu trzeba wszystkie te wiadomości przyswoić, których w póź­ niejszym wieku potrzebować będzie i twierdzili że oni jedni po­ siadają tę sztukę wyuczania. Platon jest jednak tego zdania, że wieloumiejętność jest niebezpieczną dla umysłu ludzkiego, bo obszar wiedzy ludzkiej jest tak wielki, iż zdaje się być niepodobieństwem, by go ktoś sobie w zupełności przyswoić potrafił, więc ponieważ umysł człowieka nie jest zdolny objąć całego obszaru wiedzy, musi wyrodzić się stąd powierzchowne zrozumienie rzeczy, dlatego radzi podawać młodzieży tylko powierzchowny pogląd na całą wiedzę i to uważa za wystarczające oświecenie ogólne dla mło­ dzieży. Toż w Republice księdze VII powiada, że ״niektórzy nau­ czyciele tak wychowują młodzież, że ustępami cytują poetów, a resztę w całość powiązawszy pamiętać każą“. Moralność Pla­ tońska. którą tenże moralista już w młodzież każe wszczepiać, zachwyca. Cnota jest uczuciem instyuktowem. natchnieniem z nieba, nie owocem nauki. Człowiek z natury ma jasne pojęcie dobra, przeto podobny jest Bogu, którego dzieła są środkami do stania się cno­ tliwym. Przeczy samemu sobie Platon oddając hołd Sokratesowi, twierdzi bowiem, że cnota nienauczalna, a naucza jej nie tylko jako wiedzy, ale pierwokształtu, widzy (słSoę). Cnota u niego wy­ stępuje w trzech postaciach kardynalnych, na jakie rozłożył duszę nakszałt sofistów i Sokratesa, lecz o wiele jaśniej i definitywniej sformułowanych. Pierwsze rozum (vof>?) objawiający się w tern,
co duszy jest zbawiennem, widzący prawdę., jest zarazem mądro­ ścią, — to jedna strona cnoty. Po drugie rozum okazujący się w tern, czego się trzeba bać, a czego nie, przez co się można uchronić od chuci, radości i boleści, to jest męstwo (owSpsta) miesz­ czące się w sercu (fi-ojAÓę), wykonujące wskazówki mądrości, — to druga strona tejże. Po trzecie odwaga i instynkt zwierzęcy (i!cifro|i,7}׳u׳.%óv) jako poboczne części duszy muszą się pod rozum podporządkować, aby wiedzieć, kiedy mają rozkazywać, a kiedy słuchać i to jest panowanie nad sobą samym czyli roztropność, wstrzemięźliwość (aocppoaiWj) — to ostatnia strona tejże. Każda część duszy musi swe zadanie wypełnić już to porządkując swe wewnętrzne czynności, jużto wypełniając obowiązki względem drugich, i to jest sprawiedliwością (§tza׳.oróvr]. Harmonia mądrości, męstwa i wstrzemięźliwości wyradza tę sprawiedliwość, cnotę• re­ prezentującą na ziemi niebiańską ideę dobra, będącą prawem, szczęściem i obowiązkiem człowieka pojedynczego i zbiorowej ludzkości. Jestto zresztą myśl wszystkich systematów filozoficznych w Grecyi opartych na idealiźmie.
Jakżeż wzniośle skieśla Platon te swe zapatrywania na cnotę, wystarczy choćby kilka tylko zacytować miejsc z jego dyalogów szczególniej Protagorasa (§. 319.) i Menona.
Kiedy już wyłożył Menonowi przez usta Sokratesa swe zdrowe, wyższe nad wieki poprzednie poglądy, że cnota jest czemś natchnionem, polega nie tak na wiedzy, jak na zbliżaniu się do pierwowzoru, że posiadacz jej nie może jej wpoić drugim, a przynajmniej w zwykłej praktyce nie ma nauczycieli cnoty (Menon §. 72, 87, 99), pozwala się mu błąkać i wikłać w przy­ puszczeniach o istocie cnoty, ale wnet naprowadza go na dobrą
drogę. Menon bowiem zapytany odpowiedział Sokratesowi: ״Cn-ota męża jest, łacno odpowiedzieć, aby być zdolnym sprawować rzeczy miasta i przy tern sprawowaniu przyjaciołom dobrze świadczyć, nieprzyjaciołom zaś źle, a samemu wystrzegać się, by nic tako­ wego nie ucierpieć. Jeżeli wolisz cnotę niewiasty, łatwo wywieść, że ona powinna sprawować dobry rząd w domu (so otxetv) zacho- wnjąc to, co się w nim znajduje a posłuszną będąc mężowi. Dalej inna jest cnota dziecka żeńskiego >męskiego, toż starszego czło­ wieka, jeśli chcesz swobodnego, jeżeli wolisz niewolnika. Bardzo wiele jeszcze jest cnót tak, iż nie ma kłopotu w oznaczeniu,
czem jest cnota. W każdej bowiem czynności i wieku, do każdego dzieia każdemu z nas przydana jest cnota. Tak samo przecie,
•Sokratesie mniemam, i niecnota“.
Sokrates później objaśnia mu rzecz tę bliżej a prostując ją
o tyle, że nie należy nieprzyjaciołom źle czynić, odpowiada: ,.Choć wiele jest cnót i różnorodnych, jeden przecież pierwokształt (eiSog) pewien dzierżą przewszystkie, dla którego są cnotami. Sprawiedliwości i. roztropności obie strony potrzebują, jeżeli mają być dobrymi i niewiasta i mąż. Cnota jednak podobno ani przy rodzoną człowiekowi nie jest, ani nie można jej nauczać, lecz z boskiego udziału bez umu przybywa tym, w których się znaj­ dzie, skorożci nie można znaleść takiego pomiędzy mężami bie­ głymi w sprawach publicznych, któryby potrafił w tym guście coś zdziałać. Tych zaś, co się podają sami za nauczycieli cnoty (t. j. sofistów) ani Platon ani ogólny głos za takich nie uznaje.“
Wszyscy sławni mężowie stanu starożytnych Aten byli cno­ tliwi według zapatrywania Platona tylko z bosk ego zrządzenia, to jest zawdzięczali swą cnotę przypadkowi i nie znajdowali się na wyższym stopniu od proroków i poetów i wszystkich tych, którzy piękue i słuszne wywodzą z samego natchnienia (;j.avća, svł>ooT.aap.óę) (Menon §. 96).
Prawdziwa cnota nie każe nieprzyjaciołom źle czynić, wy­ wodzi Platon w dyalogach: Mencnie §. 71, Kritonie 49, Republ, I. 334 — ani uie uważa za cel swój rozkoszy lub korzyści (Phaedo 68, 82, Republ. II. 362). Kto prawdziwie cnotliwy, nikomu zle
nie uczyni, gdyż dobry może tylko dobrze działać. Prawdziwa cnota wyklucza inteneyą osiągnięcia korzyści z tej lub tamtej strony, gdyż przeciwnie byłaby wtenczas cnotą niewolniczą, cie­ niem prawdziwej cnotv.
Ostro też krytykuje Platon dotychczasową sofistyozną etykę, porównując ją z cyrenejskim hedonizmem w Gorgiasie (§. 479). Jakież to piękne zasady cnót wyłuszcza tam Platon przez Sokratesa polemizując z Polosem i szkołą hedoniczną, która się
nie troszczyła nawet o zdrowie ciała, a cóż dopiero ducha! So­listyczny Polos utrzymuje, że najwyższe szczęście polega na zdol­ ności uczynieuia tego, co się może, gdyż naturalne prawo jest tylko prawem silniejszego. Platoński Sokrates przeciwnie wykazuje że móc uczynić, co się może (a ?/rzsl ttvr) nie jest szczęściem w sobie, tylko czynić, co się chce (a j3oóXsra!). Dalekim będąc od tego zdania, aby rozkosz była najwyższem dobrem a gonienie za nią ogólnem prawem, odzywa się, że raczej przeciwnie jest lepiej, krzywdę znosić niż czynić i przez karę być wyleczonym od złości, niż pozostać bezkarnym, gdyż dobrem może być tylko to, co jest sprawiedliwem. Sokrates tak dalej odzywa się do Po- losa: ״Zapoznają zaprawdę niektórzy, jakiem to dobrem jest zdrowie i cnota ciała. Bolesne tylko w niem dopatrują, na uży­ teczne zaś są ślepi i zap !znają je. O ile nędzniejszą jest rzeczą od niezdrowego ciała mieszkać z duszą niezdrową, nadpsutą, nie­ sprawiedliwą i bezbożną? Stąd to też niektórzy wszystko czynią… to gromadzą majątki, to przyjaciół, to starając się, aby jak naj wrażliwiej do przekonania przemawiać umieli…, by tylko nie na­ prawiali krzywd. Drugiem co do wielkości złem jest popełnianie niesprawiedliwości; brak zadośćuczynienia przez popełniającego niesprawiedliwość nąjwiększem i pierwszem jest złem w przyro­ dzonym porządku… Azaliż to nie o to, przyjacielu, wiedliśmy spór. ty błogosławiąc Arcłielaosa, który popełniwszy największe zbrodnie nie daje saiysfakcyi, ja zaś odwrotnie mniemając, że czy to Archelaos, czy inny z ludzi którykolwiekbądź dopuszczając się niesprawiedliwości, nie daje satysfakcji, ten powinien być nieszczęśliwym po nad wszystkich innych ludzi, i że zawsze nie­ sprawiedliwie działający jest o wiele nędzniejszy od doznającego niesprawiedliwości?!“
Głębiej porusza te kwesye dyalog Platoński Philebus(23 – 550), gdzie stawia pytanie, czy rozkosz, czy rozum jest dobrem,
i sam daje odpowiedź, że wprawdzie do doskonalszej szczęśli­wości obydwa warunki są wymagane, rozum jednak tworzy nie­ zrównanie większe dobro i z absolutnem dobrem bliżej się schodzi. Rozkosz ma największą styczność z możliwą nieskończonością ma- teryi, rozum zaś z rozumem boskim jako wszystko tworzącą i pod- porządkującą przyczyną. Platon uważa przytem, że rozkosz i nie­
chęć częstokroć na złudzeniu optycznem polegają, że rozkosz za­ zwyczaj chodzi w parze ze zgryzotą, że najsilniejsze zmysłowe popędy rozkoszy wypływają z chorowitego cielesnego lub ducho­ wego stanu. Toż samo traktuje w Republice VI 515C.
Platon oświadcja tutaj, że sami zwolennicy rozkoszy muszą ■u przyznać, że mamy szkaradne pociągi, a utrzymując równo­
cześnie, że rozkosz jest dobrem, przez to samo wyznają, że dobro• i złe za jedno uważają.
Podobnie w republice IX 576, 583, 587 Platon przez usta Sokratesa nie uważa ani za prawdziwą ani za zupełnie czystą rozkosz inną wyjąwszy rozkosz rozumną, chyba tylko za jakiś• cień lub obraz prawdziwej rozkoszy, — a przeciwny objaw na­ zywa najstraszliwszym z upadków. Kozkosz, za którą ludzie uga­ niają. prócz miłośnictwa mądrości i rozumu, mieni obcą i niepra­ wdziwą rozkoszą twierdząc, że najdalej od prawdziwej i właści­ wej rozkoszy odstępować będzie samodzierżca, najmniej zaś król; najnieweselej żyć tedy będzie samodzierżca, najsłodziej król. Z tych rozkoszy’“jedna okazuje się prawego, inne zaś nieprawego łoża. Tyran ucieka przed prawem i rozumem ze służalczemi przyboczne- mi rozkoszami. Prawdziwą szczęśliwość posiada tylko filozof, ponieważ jego rozkosz polega na spełnieniu rzeczywistej i czystej prawdy. Jakiż kontrast stanowi to zapatrywanie Platona do kar­ dynalnego błędu dotychczasowej solistycznej etyki, która przez swą naukę hedoniczną na miejsce trwałego, kładła znikome, po­ zór na miejsce istoty, relatywne cele zamiast absolutnych!
Dalej rozwija Platon w dyalogacli swoich zasady piękna i miłości. Piękno jednoczy się u uiego ściśle z dobrem. Pojęcie piękna zawdzięcza Platon Sokratesowi głoszącemu, że dusza jest piękniejsza od ciała, że bogowie kochają dusze piękne, że prawdzi­ wi artyści są ci, którzy przedstawiają istoty tchnące życiem, ob­ darzone władzą myśleuia i działania, — dlatego malarza Parra- zyosa naucza, że celem jego sztuki ma być wyobrażenie charak­ teru duszy, rzeźbiarzowi Klitonowi oświadcza, iż rzeźba powinna wlać grozę w oc/.y walczących, radość we wzrok zwycięsców.
Idea piękna czyli ideał Platoniczny nie jest pojęciem indy- widualnem ani abstrakcyjnem, to coś nieskończenie wyższego nad pojedynczość i rodzaj, to piękność pierwsza czyniąca rzeczy pię- knemi swą obecnością.
Tak rozumuje w Fedonie. W życiu przeszłem, w społeczeń­ stwie bogów duch ludzki poznał dobro, prawdę i piękno ; jeżeli już wobec piękności ziemskiej budzi się w nas pojęcie piękności prawdziwej, to jest ono przypomnieniem, co dusza widziała w po­ dróży w orszaku bogów. (O tern w Fedrusie). Jak idea prawdy i dobra, tak samo idea piękna odpowiada przedmiotowi rzeczy­

wistemu i żyjącemu, jedynemu prawdziwemu; chcąc zbliżyć się do tej istności, trzeba się wznieść na skrzydłach miłości nad wszystkie piękności pojedyncze lub ogólne, cielesne lub duchowe myśli, uczuć, czynów, trzeba dojść do samej piękności wiekuistej, niestworzonej, niezginionej t. j. do p:ękności idealnej Boga poję­ tego w rozumie, w czystym zapale miłości.
W Filebis określenie to nabiera większej siły. Tam wylicza Platon 4 zasady, do których sprowadza się wszystko, co istnieje na świecie : skończoność, nieskończoność, związek pierwszej z dru­ gą i przyczyna związku (׳ro rę- akiaę 7Śvoę). Tą przyczyną jest Zeus, sam Bóg, twórca świata, najlepszy z przyczyn. Przyczyna ta stanowi rodzaj najpiękniejszy i najdoskonalszy ze wszystkich
­fóa«v), co znaczy, że najpiękniej׳ TO)v zai ziji.uuzy.rm׳׳vfjv «ov zaXX3{׳ szym przymiotem w piękności Bożej jest moc działania, potęga twórcza, twórczość połączona z rozumem.
Bóg־ Platoński nie jest czczą abstrakcyą, jak tych filozofów, przeciw którym zwraca się jego dyalektyka; posiada on życie i duszę (£ory v.at !jio־/ry), jest jednością w sobie; piękność w Bogu
jest znamieniem !stoty jednej, znamieniem przyczyny i rozumu.
Z teoryą piękna łączy się u Platona teorya miłoś.i, mająca cechę oryginalną. Skoro piękność została poznaną po swem podo­ bieństwie z pięknem wiekuisiem, roznieca ona w duszy płomień miłości rozlewając w niej balsam radości i nadzieję szczęśliwości trwałej i prawdziwej. Na drodze życia miłość błąka się często, chybia przedmiotu i celu czyli piękna i szczęścia. Zboczeniami miłości są pizenoszenie ciała nad duszę, cienia piękności nad piękność samą, rozkoszy zmysłowych nad szlachetne uciechy, nad cnotę i mądrość. Zwierzęce skłonności człowieka naprowadzają go często na zły wybór, owoż powinien się im opierać •mężnie, ustępować skromności i rozumowi, duszę całą wyczerpać w mi­
łości dla dobra, piękna i prawdy, dla tej trójjednej idei żyjącej i rzeczywistej, słowem dla Boga Platońskiego Z miłością nad­ ziemską, mistyczną, doskonałą daje się pogodzić miłość ziemska, ale tylko jako środek duchowy do osiągnięcia czystości i dosko­ nałości. Ciekawym jest sposób pogodzenia takiego pojęcia bóstwa z religią urzędową i narodową, opartą na mitach starożytnych, w najlepsze dotąd kwitnących i rosą poezyi skrupianych. Platon nigdzie nie potępia wyraźnie politeizmu, ale obok czci dla bogów
•domowych w zasadzie, nie ukrywa się /. bezkrytycznością wierzeń.
Sokrates padł ofiarą tłumaczenia mitologii zjawiskami przy- rodzonemi. Platon idzie dal׳j po tej drodze. ■Jego Sokrates w Fe- drusie zapytany, czy wierzy w porwanie Eretyi przez Boteasa, odpowiada, że mógłby temu nie dać wiary i utrzymywać, że kiedy dziewica ta igrała sobie u stóp skały, podmuch silny północnego wiatru zepchnął ją w przepaść, ale tego nie uczyni, ponieważ tak zaczepiwszy jeden mit, musiałby toż samo konsekwentnie postępując zastosować do całości, co przechodzi jego siły. Platon zatrzymuje mity jako części wiary patryotycznej i jako narzędzia nauczania moralnego. Żąda tylko, by wyrażenia o bogach były godne bóstwa; nie pozwala poetom układać mitów o nich według własnych natchnień i popularności, każe poetom śpiewać to, co zmierza do uszlachetnienia uczuć, nie głosić ich rzekomych prze­ stępstw lub zgorszeń danych, bo to się im fałszywie dziś przy­ pisuje, bo albo nie byli synami bożymi, albo nie byli sprawcami takich następstw. .Sie chodzi Platonowi o sprawiedliwość ׳mitów, które uważa za wyrób twórczych umysłów gminu, ale o ich po­ prawę. Zachowując mity n’e występuje przeciw religii narodowej, ale dąży do ich oczyszczenia, czyli radząc kształtować religię według postępu intelektualnego i moralnego, przygotywuje w u- mysłach ludzkich miejsce takiemu pojęciu bóstwa, jakie sam po­ siada t. j będącego sumą prawdy, dobra i piękna, rzeczywistością doskonałą, krótk״ mówiąc w zasadach swych głosi jakby duchem wieszczym natchniony, słowa prawdy chrześcijańskiej, objawionej, przez Zbawcę świata na ziemię w trzy wieki później z niebios zesłanej, by ludzkość wyzwolić z kajdan niewoli grzechów, z cie­ mności, w których dotąd brodziła, kiedy najwyżsi nawet filozo­
fowie starożytni całkiem doprawdy nie doszli i ludzkim potrzebom zaradzić nie umieli.
Przejdźmy teraz do kilku szczegółowych cytatów na temat Platońskiej miłości.
Pierwszym rodzajem miłości Platońskiej jest miłość pięknych postaci, z początku jednej, później wszystkich; wyższym stopniem jest miłość pięknych dusz, która się objawia w obyczajnych mo­ wach i usiłowaniach, w dziełach wychowania, w sztuce i prawo­ dawstwie; trzecim stopniem jest miłość pięknych umiejętności; najwyższy wreszcie stopień miłości jest ten, który się odnosi do
czystej, wiecznej, niezmiennej, bezpo•siadowej, bez domieszki ma- teryi piękności, to jest idei będącej źródłem prawdziwej wiedzy i prawdziwej cnoty i w ten sposób osięgający jedynie cel erosu
.t. j, nieśmiertelność־
Dowodzi tego w Symposion §. 208—212, w Fedrusie 249. Sokrates Platoński wjrśmiewa w Symposion bezrozumue współ-
ubieganie się o zaszczyty ludzi, przedstawia, jak nimi gwałtownie wstrząsa miłość własna zostania głośnymi i okrycia się nieśmier­ telną sławą na wieki, jak ludzie w tern zawzięciu gotowi są rzu­ cać się na wszelkie niebezpieczeństwa, jeszcze skwapliwiej jak za dziećmi własnemi w ogień, rozrzucać pieniądze, podejmować wszelakie trudy, co więcej, nawet życiem ów cel miłości pieczę­ tować.
­Czyby bowiem, prawi dalej, Alkestis była za męża umie״ rała, albo Achilles nad Patroklem w rozpaczy tonął, albo nasz Kodros śmierć był ponosił w obronie swoich synów, gdyby nie sądzili, że niezgasła pamięć ich cnoty pozostanie, którą my teraz chowamy? Dla nieśmiertelnej cnoty i takiego zaszczytnego mnie­ mania wszyscy wszystko poejmują; przedniejsi tem zapalczywiej, bo goreją miłością nieśmiertelności, żądni rozkoszy zmysłowej zwracają miłość ku kobietom i przez rozplenianie potomstwa zdają
-się przysparzać sobie nieśmiertelność, pamięć i wszelkie szczęście na przyszłość… Otóż tej kategoryi ludzi więiej obejmują kocha­ niem ciała piękne jak szpetne, a kiedy napotkają duszę piękną, zacną, urodziwą, toczą z nią zbyt długie rozmowy o cnocie i o tem jakim powinien być człowiek dobry, czem się ma zajmować i tak wystawiają ją na kamień probierczy kształcąc ją… Jednem sło­ wem człowiek zetknąwszy się z pięknym i przestając z nim za­ siewa i zapładza w nim to, co piękne, a spłodzony twór staran­ nie wychowuje; i większa z pewnością przyjaźń utrwala się z ro­ dzicami piękniejszych, więcej nieśmiertelnych potomków!
Z zazdrością patrzy każdy na potomków Homera i He/.yoda, którzy po rodzicach w spadku odziedziczyli nieśmiertelną pamięć i sławę; na Lykurga, który pozostawił synów w Lacedomonie jako jego zbawców i całej Helady. Wielce czcigodnymi dla każ­ dego śmiertelnika wydać się muszą i Solon z powodu wystawie­ nia praw swoich i inni mężowie tak między Grekami jak i bar-
barami. którzy wiele podobnych dzieł pozostawili i wszelką cnotę׳
zrodzili, którym i świątyń wiele postawiono, dla ziemskich zaś dzieci podobno żadnemu. Trzeba tedy już w wieku młodzieńczym zwracać się do pięknych ciał, a umiłowawszy naprzód jedno ciało, z takowem prowadzić nadobne mowy, a potem być kochankiem wszystkich ciał nadobnych, przestawszy zbytnio przywiązywać się do jednego, następnie powinno się piękność w duszach uwa­ żać za cenniejszą piękność niż w ciałach. Dalej trzeba wpajać w duszę młodego piękno w zajęciach ludzkich, w ustawach, w sztu­ kach i umiejętnościach, wskazywać na nie, przestrzegać go, by nie poprzestawał na pięknie jednego przedmiotu, bo inaczej byłby nikczemnym i drobnostkowym. Tak przez nadobne mowy i zami­ łowanie przemysłów i mądrości dorósłszy dopatrzy jednej takiej umiejętności, która tego piękna wyłączną jest właścicielką“.
Podstawą wszelkiego ksz:ałcenia i wychowania jest według Platon iSymposion 518 i Republiki Ił. 876, III 410 muzyka i gim­ nastyka; harmonijne połączenie obydwóch sztuk powoduje uwol­ nienie* duszy od zniewieściałości i surowości.
Najpierw trzeba zaczynać od muzyki, owej słodyczy życia, owego potężnego narzędzia do uwydatnienia uczuć ludzkich. Wy- łącznem, bezpośredniem przygotowaniem do filozofii jest muzyka, w której połączone jest ćwiczenie umysłowe z ćwiczeniem ciała. Nic tak wyraźnie i wybitnie nie przedstawia siły i przebiegu roz­ maitych uczuć ludzkich, jak szereg umiejętnie dobranych tonów. Układ ich według Platona i pod względem moralnym ma wielką wagę, bo ostateczny cel wszelkiego muzykalnego wykształcenia jest ten, aby wychowankowie w zdrowej a obyczajnej atmosferze, wyrośli, mieli zmysł do szlachetnego i dobrego i przyzwyczaili się do jego wykonania. (Republ. III. 401, 402, 522, Symposion 532), aby mieli zamiłowanie do piękna, które jako takie jest wolne od wszelkiej zmysłowej burzliwej przymieszki. Wykształcenie to jest jednak rzeczą bezrozumnego przyzwyczajenia, którego owo­ cem jest cnota zwykła, nie filozoficzna, na umiejętności oparta, a ponieważ najwyższym przedmiotem wiedzy jest idea dobrego, przeto i muzyka ostatecznie musi się łączyć z najstarszemi mate- matycznemi umiejętnościami, z mechaniką, astronomią i akustyką.
I gimnastyka, do której Platon wiele przywiązywał wagi jako do czynnika wychowawczego, rozumnie kierowana doprowa­ dza według niego do tego, że ciało nasze staje się powolnem na­

rzędziem ducha, nabiera szlachetnej postawy, która uwidacznia niejako samodzielne życie umysłowe. Ćwiczenia gimnastyczne jednak muszą być rozumnie i umiejętnie kierowane, by sprzecznych nie wydały rezultatów, gdyż nieumiejętne kierowanie gimnastyką może doprowadzić do zdziczenia umysłu, budząc chęć do walk a nawet i do znikczemnienia umysłu.
Dziwaczną odnośnie do naszych pojęć etycznych jest Pla­ tońska nauka o wędrówce dusz zawarta w dyalogu Fedrusie.
Jak świat wogóle, tak człowiek wszczególe składa się z dwóch pierwiastków, z ducha i materyi. Dusza jako istność boska jest siedliskiem idei wiekuistej, ciało zaś siedliskiem idei prze­ mijających. Porzuciwszy teoryą o troistym podzielę duszy, boskiej i nieśmiertelnej w mózgu, uczuciowej w piersi i zwierzęcej we wnętrznościach, obstaje moralista nasz za jednością duszy posia­ dającej piękne władze i przymioty utrzymując zarazem, że po urodzeniu ludzi dusze !eh zaraz oblekają ludzkie i męskie ciała, w których po śmierci bywają sądzone i przesiedlone, już to za karę pod ziemię, już to za nagrodę do nieba. Po upływie tysiąca lat mają sobie jedne i drugie nowy tryb życia obrać, przy któ­ rym to obiorze ludzkie dusze przechodzą w zwierzęce, poczem z tych znowu w ludzkie postacie. Tylko tacy, którzy trzy razy po kolei przepędzili swe życie w dążności do mądrości, już po trzeciej tysiączce lat, wkraczają wprost do niebieskiego mieszkania.
Posłuchajmy, jak Sokrates odzywa się w Republice X. 613, XI. 498:
Tak tedy u sprawiedliwego męża przyjmować należy, że״ czy to w ubóstwie, czy w chorobach, czy w innem złem się znaj­ duje. że mu to wszystko w końcu na dobre wychodzi, za życia jeszcze lub po Śmierci. Nie doznaje bowiem zaprawdę zaniedbania od bogów ten, kto pragnie zostać sprawiedliwym i cnotę pełniąc, o ile podobna jest człowiekowi, podobnym stać się bogom. Prze­ ciwnie gwałtowni i niesprawiedliwi są podobni biegaczom biegną­ cym w przyspieszonem tempie po równinie, z wysokiego zaś miej­ sca powoli, którzy z razu szybko wyskakują, w końcu zaś śmie­ chem okryci zostają a uszy na ramiona zwiesiwszy bez wieńca ze s/.ranków areny uciekają, — podczas gdy prawdziwi mistrze biegu doszedłszy do mety nagrodę biorą i uwieńczeni zostają.
Podobnie rzecz się ma ze sprawiedliwymi, którzy u kresu każdej czynności i życia, zyskują uwielbienie i nagrody od ludzi odnoszą. A jak sprawiedliwi za życia, gdy im szron włosy przy­ prószy, w mieście własne rządy obejmują, jeżeli zechcą — i żenią się, skąd zapragną i wyposażają córki według upodobania, tak wielu niesprawiedliwych, chociaż w młodości się zatajali, przy końcu biegu pochwyceni na zdradzie ohydą obrzuceni zostają i doczekawszy nieszczęsnej starości, są potrącani od cudzoziemców i mieszczan własnych, bywają chłostani i znoszą żywot twardy, na tortury icli biorą i oczy im wypalają. Takie to zapłaty, dary, ale i kary spotykają sprawiedliwych i niesprawiedliwych, jednak bez porównania liczniejsze i większe po zgonie im przypadają w udziele“.
Sokrates radzi w drugiem miejscu młodzieniaszkom, by z mło­ dzieńczą werwą oddawali się nauce i zamiłowaniu mądrości, by rosnące i mężniejące ciała starannie pielęgnowali, aby, kiedy ustanie siła ciała i jako mężowie od obowiązków obywatelskich i wojskowych się usuną, wtenczas już swobodnie wywczasu zaży­ wać mogli, a tak szczęśliwie swój wiek przeżywszy w innym by­ cie (t. j. niebieskim) przyzwoitą cześć sobie zgotowali.
Dusze po rozłączeniu się z ciałem idą na miejsce sądu, po odbyciu którego sprawiedliwi dostają się do nieba jako umiesz­ czeni po prawej ręce, niesprawiedliwi zaś po lewej wpadają pod ziemię. Muszą następnie podróż tysiąc lat odbywać już to pełną boleści już to błogości, po upływie których, obiera sobie znowu każdy ziemskie życie, ludzkie, kobieee lub zwierzęce, tylko naj­ więksi grzesznicy zostają na zawsze wtrąceni do tartaru (Pliae- drus I. 1389).
Sąd i byt po śmierci maluje dyalog Platoński Gorgias od §. 523, gdzie Gorgias opowiada Kaliklesowi w formie powieści, co następuje:
­Jak według Homera wiemy, podzielili przejęte od ojca pa״ nowanie Zeus, Pozejdon i Pluton. Otóż takie było prawo co do ludzi za Kronosa i jeszcze dotąd wciąż istnieje między bogami, że skoro umrze ten z ludzi, który sprawiedliwie i pobożnie spędził swój żywot, odszedłszy na wyspy błogosławionych, zamieszkuje tam w zupełnej szczęśliwości pozewnątrz nieszczęść ; niesprawiedliwy atoli i bezbożny za życia przybywa do więzienia pomsty i sądu
zwanego tartarem. Tych winowajców sędziami za Kronosa i jesz­ cze niedawno, gdy Zeus dzierżył panowanie, byli żywi z żyjących, w tym dniu składający sądy, kiedy tamci mieli umierać. Źle wte­ dy w tych sądach sprawy rozstrzygano. Pluton więc i dozorcy z wysp błogosławionych przystąpiwszy do Zeusa rzekli, iż przy­ bywają im do obu krain, do tartaru i wysp ludzie niegodni. Rzekł zatem Zeus : owoż ja koniec temu położę, źle bowiem teraz wy­ padają wyroki, albowiem prawi w ubraniu są sądzeni, inni jako żywi są sądzeni. Wielu tedy może mając złe dusze jest ubranych w ciała nadobne i rody i bogactwa, a kiedy sąd ich następuje, przychodzi z nimi wielu świadków mających potwierdzić, że spra­ wiedliwie żyli. Sędziowie zatem są bałamuceni przez te rzeczy, oraz sami sądzą w ubraniu, zasłonieni przed duszą własną, oczy­ ma, uszami .i calem ciałem. Najprzód tedy należy im to odjąć,
aby naprzód wiedzieli o swej śmierci, jak wiedzą o niej teraz. Jakoż zapowiedziało się już Prometeusowi, aby im tę wiedzę 0 śmierci odjął. Następnie ludzie ogołoceni z tej zewnętrznej po­ włoki jako prawdziwie umarli sądzeni być mają. A i sędzia po­ winien być nagim, także prawdziwie umarłym, samą tylko duszą widzący każdego nagle zmarłego, opustoszonego i osieroconego ze wszystkich pokrewieństw i pozostawiającego na ziemi ów wszystek przybór, ażeby już sąd był sprawiedliwym. To też ja rozpoznawszy to pierwej jeszcze niż wy, ustanowiłem sędziami mych własnych synów, dwóch z Azyi Minosa i Radamantysa, jednego z Europy Eaka, którzy sądzić będą na łące na rozstajnej potrójnej drodze, z której dwa wychodzą gościńce, jeden do wysp błogosławio­ nych, drugi do tartaru. Przybywających z Azyi Radamantys są­ dzić będzie, przychodzących z Europy Eakos. Minos zaś ma pierw­ szeństwo rozstrzygania, kiedy dwaj pierwsi w czemś się zgadzać nie będą, ażeby sąd o drodze ludziom przeznaczonej wypadał jak najsprawiedliwiej.
Kiedy przez śmierć rozłączą się od siebie wzajemnie dusza 1 ciało, każde z dwojga zatrzymuje układ, który miało, kiedy człowiek żył jeszcze, ciało mianowicie przyrodzone własności swoje, pielęgnowania i stany, wszystko widoczne. Owoż jeżeli ciało czyje było wielkie z przyrodzenia lub przez karmienie, lub przez jedno i drugie, tego i trup po śmierci jest wielki; toż je­ żeli pielęgnował za życia długie włosy, jest długowłosy i trup

takowego; jeśli znowu ktoś był lekkomyślny lub miał ślady plag i ran ״a ciele, czy to od razów, czy od innych dotknięć i obrażeń za życia, i na ciele zmarłego to widzisz; nadto, jeżeli w żyją­ cym były członki złamane łub wykręcone, i po śmierci to widno; jednem słowem, do jakiego układu prz}rsposobił człowiek ciało swe za żywota, ten zachował widoczny zmarłszy albo całkiem albo na czas pewien. Tenże sam oto stosunek, zdaje mi się zaebo- dzić, mój Kaliklesie, i z duszą; widocznemjest wszystko w duszy, skoro, obnażoną zostanie z ciała, tak usposobienia przyrodzone, jak i wrażenia przez zajęcie się poszczególnemi sprawami w du­ szy pozostałe. Skoro tedy7 przybędą zmarli przed oblicze sędziego, owi z Azyi przed Radamantysa, tenże ustawiwszy ich, przegląda du­ szę każdego, nie wiedząc czyja jest, lecz wielekrdć przytrzymawszy (ei:iXat’ióp.£Voę) cień wielkiego króla lub któregobądź innego władcy, nie dopatrzył nic zdrowego w jego duszy, lecz ujrzał ją osmaganą, pełną wrzodów, wiarołomstw i niesprawiedliwości, tudzież wszystko skrzywione w nim przez kłamstwo i oszukaństwo a nic wypro­ stowanego dlatego, iż bez prawdy, przez swawolę, zbytek, bez­ karność i niepowściągliwość wychowanym został; tak przepełnioną niesfornością i brzydotą, z czci obraną duszę Radamantys natych­ miast wyprawił pod strażą do tartaru, kędy przybywszy ponosić ma przypadające jej cierpienia. Przypada zaś każdemu pod pomstą zostającemu przez innego sprawiedliwie mszczącego się albo wy­ chodzić na lepszego i odnosić korzyść, albo stawać się przykła­ dem dla innych, ażeby ci widząc, co cierpi, przez postrach tego sami się stawali lepszymi. Otóż pożytek odnoszącymi i karanymi przez bogów i łudzi są ci, którzy popełnili przestępstwa mogące być uleczonemi, jednakowoż przez boleści i męki dostępują oni tego pożytku tak tutaj na ziemi, jak i w Hadesie ; niepodobna bowiem inaczej być uwolnionym od niesprawiedliwości. Którzy zaś ostatecznych dopuścili się przewinień i nieuleczonymi się stali, z tych tworzą się przykłady i ci sami już nic nie pożytkują, jako będący nieuleczonymi, lecz inni odnoszą pożytek, którzy pa­ trzą na nich, jak dla przestępstw największe boleści i najstrasz­ liwsze męki i katusze ponoszą przez czas■nieustający, zgoła jako przykłady odstraszające tam w Hadesie dla wciąż tamże przyby­ wających i oglądających ich. Z tych to liczby jednym i Arche- laos będzie i każdy inny taki sam jak on samodzierżca. Mniemam
wszakże, że większą część takich przykładów dają samodzierżcy, królowie, władcy i rządcy miast, ci bowiem dla niezawisłości swojej dopuszczają się największych i najbezbożniejszych prze­ winień. Przyświadcza temu i Homer, powiedział bowiem w ryt­ mach swoich, iż przez wieczny czas pomście ulegającymi w Ha­ desie są właśnie królowie i władcy jakoto: Tantalos, Sizyfos i Tityos. Ale z możnych to właśnie, mój Kaliklesie, powstają owi bardzo niegodziwi ludzie.
Atoli zaprawdę nic nie przeszkadza, ażeby i pomiędzy tymi znajdowali się dobrzy mężowie i mocno wielbić ich warto, gdy się znajdą, trudną bowiem jest rzeczą ale zarazem i wielkiej po­ chwały godną przy wielkiej swobodzie popełniania niesprawiedli­ wości stanąwszy sprawiedliwie żywot swój przewieść, i zaiste nie wielu się to udaje. Owoż i tutaj i gdzieindziej byli i będą nadobni w tej oto cnocie zawiadywania sprawiedliwością i tern, cokolwiek im kto poruczy; jednym też takim bardzo słynnym z pomiędzy Helenów był Arystydes, syn Lizymacha. Lecz większa część władców jest złych. Skoro tedy ów Kadamantys takiego którego przytrzyma, nic nie widzi, ani kim jest, ani z kogo po­ chodzi, lecz tylko to widzi, że jest jakiś nikczemny i odprawia go do tartaru naznaczywszy go, czy mu się wydał podobnym do uleczenia, czy też nieuleczalnym, a tenże tam przybywszy cierpi, co mu przypadło.
Zobaczywszy zaś inną duszę, która żyła pobożnie i z prawdą, męża prywatnego lub innego podobnego, przedewszystkiem mi­ łośnika mądrości, który swoich spraw pilnował a nie rzucał się na wiele niepotrzebnych rzeczy w życiu, ukochał ją i odesłał do wysp błogosławionych.
Tak samo całkiem odbywa sądy i Eakos. Każdy atoli z tych dwojga sprawuje sądy trzymając laskę w ręku, Minos znów z ubo­ cza sądzi nadzorując funkcye tamtych sędziów ze złotem berłem w dłoni, jak powiada Odyseusz. Otóż ja, mój Kaliklesie, zostałem przekonany przez te mowy i tego pilnuję, ażebym sędziemu swemu okazać mógł duszę jak najzdrowszą. Pożegnawszy więc cześć i uwielbienie, za czem ugania większość ludzi, a śledząc prawdę starać się będę według sil najlepiej żyć, a gdy przyjdzie umierać, najlepszym zostać; do tego powołuję i innych ludzi, o ile zdołam. A więc i ciebi • powołuję do tego życ׳a i walki zawodu, który
jest, twierdzę, zawodem uad wszystkie zawody, abyś przystąpiw­ szy przed wydającego wyroki syna Aeginy, Eaka, nie truchlał, gdy tenże pochwyciwszy ciebie na sąd zawlecze, a chociaż po­ czątkowo usta roztwierać i zawrotu głowy doświadczać będziesz i chociaż cię może kto uderzy po czubie w sposób niegodny i shańbi ostatnią obelgą, nazwiesz to gadką starej kobiety, wy­ trzymasz i zlekceważysz wszystko, jeżeli tu żyjąc umieć będziesz poszukać i znaleść lepiej od tych siepaczy, co dobre i prawdziwe; teraz miejże otuchę widząc, że was tu trzech, najmędrszych z obec­ nie żyjących Greków : ty, Polos i Gorgias. Otóż wystrzegać się należy popełnienia niesprawiedliwości bardziej niż jej doznania i nad wszystko inne baczyć nie, żeby zdawać się być dobrym, lecz żeby nim rzeczywiście być tak prywatnie jak publicznie; kiedy zaś kto w czem złym się staje, powinien z ochotą się poddać karze, bo to jest drugiem dobrem poddawać się karceniu. Dalej trza unikać wszelkiego schlebiania tak sobie samemu jak i innym; wymową posługiwać się chyba tylko ku obronie sprawiedliwości; tak postępując za mną szczęśliwym będziesz za życia i po śmierci. I nie broń się, mój Kaliklesie, przed tem, jeżeli ktoś wzgardzi tobą jako bezrozumnym lub podepta cię, bo na Zeusa śmiało mo­ żesz to wytrzymać, nic bowiem złego nie ucierpisz, jeżeli iście nadobuym i dobrym będziesz pielęgnując cnotę….; taki oto tryb życia jest najlepszy, ażeby w sprawiedliwości i w reszcie cnót się ćwicząc żyć i umierać“.
Stan po śmierci opisuje też dyalog Platoński Phaedo §. 109, 113. rozróżniając los czworaki: zwykłej poczciwości, wielkiej i mniejszej bezbożności i wreszcie świętości. Ludzie pierwszej klasy popadają w stan szczęśliwy, ale podlegający oczyszczeniu, drugiej klasy wiecznie są karani, trzeciej czasowo, ostatni zaży­ wają pełnej szczęśliwości, której najwyższym szczeblem jest zu­ pełne wyzwolenie z więzów ciała, co tylko przypada filozofom.
Ponieważ dusza z czystszego życia weszła do cielesnego i w żadnym związku istotnym nie pozostaje do ciała, przeto i zmysłowa strona życia duszy nie może należeć do jej istoty. Platon przypuszcza w duszy zmysłowość i namiętność i rozróżnia śmiertelną i nieśmiertelną, rozumną i bezrozumną część duszy (Timaeus §. 42, 69). Szlachetniejsza część duszy czyli rumak Fe- drusa jest serce, mieszczące w sobie męstwo (av8ps׳a), wykonujące
wskazówki mądrości czyli inaczej odwaga albo wola afekcyjna to w której mają swe siedlisko gniew, chęć sławy, panowania i lepsze silne namiętności. Nieszlachetna część śmiertelnej duszy obejmuje instynkt zwierzęcy wznoszący się tylko do wstrzemięźliwości (׳w-ppoaówj) t. j. zmysłowe pragnienia i chuci
razem wzięte nazwane przez Platona (ś!ułh)p]T!zóv, ęj/.o־/prl;j.a’ov) Eepubl. 436, 439. Pliaedo 254, Timaeus 69.
Rozumną częścią jest myślenie widzące prawdę (X׳v,׳’.ot־.׳zóv- Xó־foę, tpdóoorpov, ׳f./.op.atRę, vooę) Phaedr. 247, które ma siedzibę w głowie, jak odwaga w piersiach mianowicie w sercu a żądze w brzuchu (Tim. 69, 90). Niższe części duszy znajdują się nie tylko u ludzi; dusza pożądająca jest i w roślinach (Tim. 77), a odwaga w zwierzętach, co wykazuje Republ. (IV. 441, 435, IX. 588), gdzie autor tak się odzywa: „w duszy jest gniewliwość wspomagająca rozumnego, jeżeli przez złe wychowanie zepsutą nie zostanie, bo i dzieci nowonarodzone pełne są gniewu a ro­ zumu zdają się niektóre wcale nie dostępywać. I w zwierzętach mógłbyś dojrzeć coś podobnego.“
I u ludzi i u narodów te trzy siły duszy nierówno są po­ dzielone : u Greków objawia się przedewszystkiem rozum i uspo­ sobienie nauki miłujące, u północnych barbarów odwaga, u Feni- cyan i Egipcyan popęd zarobkowy, usposobienie gniewliwe u miesz­ kańców Tracyi, Scytyi i północnej Grecyi. Platon uważa te trzy siły za odrębne części duszy ;jiprj, si§7] lub ־)■śv7j.
Pytania, jak z tym podziałem duszy na trzy części może się zgodzić pojedynczość życia duszy, Platon nie rozwiązał; przy­ puszczał on i wolność woli, a chociaż los jest wszystkim od wie­ ków przeznaczony, to przecież żaden nie jest tak złym, ażeby przy współdziałaniu człowieka go unieszczęśliwił, gdyż nikt nie jest z własnej woli złym (Republ. VI. 489, 492, Protag. 345, 358, Meno 77). Pomimo to wszelką niewiadomość i nieobyczajność uważa onza niedobrowolne, to znów czyni człowieka odpowiedzialnym za jego stau moralny. Zdaje się, że Platon nie był świadomy owego przeciwieństwa, w które się zaplątał.
Wielkie też trudności sprawia wertującemu Platońskie dya- logi stosunek duszy do ciała. Z jednej strony dusza tak jest nie­ zależna w swym bycie od ciała, że bez niego egzystowała kiedyś i jest przeznaczona do egzystowania bez niego, ma tylko po
otrząśnięciu się z więzów ciała doskonalszy wieść żywot i dosko­ nalszy stan życiowy osiągnąć (Pliaedo 79). Z drugiej strony ciało obce dla duszy wywiera tak niszczący wpływ na uią, że ją wpę­ dziło w stan rozstroju i wstrętnej pokusy, pogrążyło w błędy, napełniło niepokojem i namiętnościami, żądzam׳, troskami i oba­ wami ; bałwany cielesnego życia wzburzone tamują jej wieczny bieg; wogóle przy wstąpieniu w ciało napiła się dusza zapomnie­ nia i przez zetknięcie się z ciałem zupełnie swą istotę zmieniła (Tim. £3). Z nieporządnego albo słabowitego usposobienia ciała wypływają dalej choroby duszy i moralne błędy. I na odwrót rozumne pielęgnowanie ciała i odpowiednie jego ćwiczenie jest najważniejszym środkiem do utrzymania zdrowia duszy, najpew­ niejszą podstawą dla moralnej siły pojedynczego człowieka i ogółu (Tim. 86, 90 Republ. III. 410).
Ważny też wpływ wywiera na duszę i pochodzenie czło­ wieka. Właściwości rodziców przechodzą dziedzicznie na dzieci; im te są znakomitsze, tem lepsze wychowanie otrzymują dzieci (Republ. Iii. 415, V. 459); z temperamentów ognistych powstają natury ogniste, ze spokojnych spokojne. Tak całe szczepy i ludy różnią się między sobą istotnie co do naturalnego wyposażenia. Nie jest rzeczą obojętną, wśród jakich okoliczności przyszedł ktoś na świat, ale wiele zależy na cielesnem lub duchowem usposo­ bieniu rodziców.
Dwie właściwości rozumnej duszy a raczej dusza boska i nieśmiertelna otrzymały siedzibę swą w głowie, która z tego powodu jest okrągła, aby stąd jakby ze zamku całym człowie­ kiem kierowały; jej organami są narzędzia zmysłów, popędy zmy­ słowe, uczucia radości i boleści należą do duszy śmiertelnej, ma­ jącej jakby męską i żeńską komnatę w ciele; dusza uczuciowa czyli odwaga osiedliła się w pierś׳, dusza zwierzęca czyli chuć poniżej we wnętrznościach (Tim. 69, 70, 77). Rodzaj ludzki różni się między sobą wskutek przewinień dusz ludzkich.
Zapatrywania Platońskiej etyki odnoszą się do trzech punk­ tów: do ostatecznego celu moralnej czynności czyli do dobra naj­ wyższego, do zrealizowania tego dobra w jednostce czyli do cnoty i zrealizowania wogóle czyli do państwa.
Już Sokrates uważał dobro za najwyższy i ostatni przedmiot wszelkiego ludzkiego usiłowania. Toż mniejsze szkoły Sokratyczne
uważały pojęcie dobra za podstawę swej etyki. Pod dobrem ro­ zumiał Sokrates to, co prowadzi do szczęśliwości. Zadanie etyczne Platona również polega na szukaniu najwyższego dobra czyli naj­ wyższej szczęśliwości, gdyż szczęśliwość jest posiadłością dobrego człowieka, zaś dobrem nazywamy to, do czego wszyscy dążą. Tą myślą tchnie §. 204 Platońskiego Symposioh, gdzie oświadcza: y.zrps׳. ęap aęań-uW ot só8atp,ovs? eó8at;xovsę, zat oózśt׳. ;rpoęSsI spia ńat, tva v. 8s (Boóksioi׳ so8atp.wv stvat ó (3ot)kó[j,sVoę.
W Teecie 176 napotykamy zdanie, że ziemski byt nie może być wolny od złego, dlatego musimy co prędzej z tego świata do bóstwa uciekać czyniąc mu się podobnym przez cnotę i rozsądek (SR zat irstpaa&at Xpzj svfl־śv8s szst as ׳psó־fs׳.v, ot׳. m /j.am (prprj 8s óptotwatę ׳:(;> Het]) zara to SovaTÓv óp.otw׳j!ę Ss 8£zatov zat oatov p.sTa łk oaoiGV w porów­ naniu z Platońską okazała się zbyt ogólną, by utrwaliła stosu­ nek między teoryą a czynem, dogmatyzmem a cnotą, by następcy po swojemu nie rozwiązywali zasadniczych zadań ludzkości. Cechą Platońskiej filozofii i etyki zarazem, jak widzieliśmy, jest idea­ lizm. który objawił się u Sokratesa jako logiczne żądanie i dya- lektyc/.na sztuka, u Pytagorasa jako mistycyzm.
Idea Platońska daleka od logiki Sokratycznej i mistycznej ma znaczenie specyalne, nie jest prostem pojęciem ogólnem, ale pierwokształtem, widzą (sISoc), ostatn m najwyższym wyrazem po­
jęcia doskonałego, które wyzwolony duch ludzki widzi w natężeniu umysłu jakoby nie abstrakcyą, lecz istotę. Zjawiska bieżące i rze­ czywiste są dla Platona cieniami tylko, odblaskami, po za któ­ rymi dopiero widnieje ich idea, rzeczywistość prawdziwa, istotna, niezmienna, nieskończona (at׳kó ־/.od)•’ atkó-p,sd■’ aoTo׳j-p.ovostSśę-asł ov), nadająca im istnienie i kształt. Ta idea dobra, piękna i prawdy, ożywiająca cały systemat Platoński jest ostatnią, najwyższą ma­ cierzą wszystkiego, co istnieje, — to Platoński Bóg prawdziwy.
Filozofia więc starożytna, jak widzimy, począwszy od So­ kratesa i Platona, wstąpiwszy na pole moralne, umiała podtrzymać wykształcenie Greków odznaczających się wielostronnością umy­ słowego życia i jest, śmiało rzec można, substratem i fundamen­ tem cywilizacyi późniejszej wogóle, a nawet naszego wieku.
W usiłowaniach filozofów starożytnych począwszy od Sokra­ tesa i Platona wyrabiały się z czasem zdania bardzo zbliżone do wyobrażeń chrześcijańskich, albo takie, które przynajmniej potem w chrześcijaństwie otrzymały swe uzupełnienie. Badania Sokra­ tesa i Platona o najwyższem moralnem dobru przygotowywały nawet wyraźnie monoteizm chrześcijańsk ; myśl ta panowała nad całym obszarem ludzi wykształconych, a chrześcijaństwo dopeł­ niło jej tjlko twierdząc, że teai najwyższem dobrem jest Bóg, dobro nieskończone, którego dobroć ogłaszają niebiosa i ziemie, której znów chwałą jest cała nieśmiertelność i żywot wieczny.
Stanisław Rembacs.
1
2
3
Zych Franciszek, dyrektor
geografii w kl. Ia, psycho­logii w kl. VIII, a od 1. kwietnia b. r. języka pol­skiego w kl. VIII.

WIADOMOŚCI SZKOLNE.
I. Skład grona nauczycielskiego
przy końcu roku szkolnego 1903. Imię i nazwisko U czyi w klasach
Godzin׳
tygodn.
8
gospodarz kl. Ib, matema­ Burzyński Józef, profesor, tyki w ki. Ib i Ilb i lii-
zawiadowca gabinetu hi- storyi naturalnej
Chlebek Józef, profesor w VII[. randze
storyi naturalnej wkl. Ia. 22 Ib. Ha, Ilb. Ilia, Illb. V.
i VI.
języka łacińskiego w kl. Ilia, języka greckiego w kl. IÏIb i V, a od 1.
kwietnia b. r. języka grec­ 21 kiego w kl. Ilia i objął
obowiązki gospodarza w tej klasie
gospodarz kl. VIII., geo­
grafii w kl. Ib, matema­
tyki w kl. la, IVa, V. 24 i VIII. oraz fizyki w kl.
4 Czajkowski Karol, profe­ sor, zawiadowca gabinetu
fizykalnego
VII. i vin.
1—i 5
6
7
8
9
10
11

Ks. Dobrzański Adryan
katecheta i profesor, za­ wiadowca biblioteki ru skiej dla uczniów
Geciów Onufry, protesor
religii obrz gr. kat. w kl.
od. I. do VIII. i języka 24 ruskiego w kl. od V— VIII.
gospodarz kl. VI., języka łacińskiego w kl VI., ję­
zyka greckiego w kl. VI., 21 historyi i geografii w kl.
Ha i Itb, oraz logiki w kl.
VII.
gospodarz kl. VII., języka łacińskiego w kl. VII. i VIII.,
języka greckiego w kl. VII. 22 i VIII., nadto od 1. kwie­
tnia b. r. języka polskie­
go w kl. VI.
gospodarz kl. Ia, języka łacińskiego w kl. Ia, oraz języka polskiego w kl. Ia, 17
lVa i IVb
matematyki w kl. Ha,
Ula, Illb, IVb i VII, oraz •21
fizyki w kl. IVa i IVb
języka niemieckiego w kl. 18 Ila, Ilb, IVa i IVb
.
• !1 Imię i nazwisko
Uczył w klasach
Godzin tygodn.
Kieroński
Leon, profesor
! Mazur Józef, profesor, za­ wiadowca biblioteki nau­
czycielskiej
Mikuła Ludwik, profesor
’ Nebenzahl Dawid, zastępca nauczyciela
׳
Niebieszczański Piotr, pro­ fesor, zawiadowca zbiorów geograficznych i obrazów
gospodarz kl. IVa. histo­ ryi i geografii w kl. Ilia. I\Ta, IVb, V, VI. VII,
i VIII
24
13
14
15
16
17
18
19
języka niemieckiego w kl. Ia, oraz języka ruskiego w kl. od I. do IV.
gospodarz kl. [Vb, języka łacińskiego w kl. IVb, języka greckiego w kl. IVb, oraz języka niemieckiego w kl. Ilia i lllb
gospodarz kl. Illb, języ­
ka łacińskiego w kl. Ib
i Illb, języka greckiego 21 w kl. IVa i języka pol­
skiego w kl. Illb
gospodarz kl. lila, języ­
ka polskiego wkl. Ib, Ilia,
VÎ., VII. i VIII. i języka 20 greckiego w kl. Ilia. Od
Imię i nazwisko
Godzin tygodn.
26
gospodarz kl. Ha i V.,
języka łacińskiego w kl. 20
lia, IVa i V.
J
12 Nikiel Karol, nauczyciel, języka niemieckiego w kl.
zawiadowca biblioteki nie- mieckiej, a od 1. kwietnia b. r. i polskiej dla uczniów
Rembacz Stanisław, pro­ fesor
Ks. Rogoszewski Tadeusz,
zastępca nauczyciela
Smal Szymon, zastępca nauczyciela
Stefkowski Leopold, za­ stępca nauczyciela
Terlecki Władysław, pro­ fesor, zawiadowca biblio teki polskiej dla uczniów
Ks. Ścisłowski Józef, ka­ techeta i profesor
Waligóra Michał, zastępca nauczyciela
od V. do VIII, historyi
i geografii w kl. Illb,
a od 1. kwietnia b. r. języka polskiego w kl. VII.
Uczył w klasach
J
języka polskiego w kl. V.,

  1. kwietnia na urlopie z powodu choroby.
    religii rz. kat. od kl. I. do VIII., a od 1. kwietnia b. r. języka polskiego w kl. Ib.
    gospodarz kl. Ilb, języka łacińskiego w kl. Ilb, ję­
    zyka polskiego w kl. Ha
    i Ilb, języka niemieckiego 23 w kl. Ib, oraz 1. kwietnia
    b. r. języka polskiego w kl. Ilia.
    14
    18
    19 1I ^ 1
    !2
    4
    5 6
    7
    8
    Imię i nazwisko
    Niebieszczański Piotr,
    j. w.
    Nikiel Karol, j. w. Ks. Dobrzański Adryan,
    j. w.
    Mazur Józef, j. w. Czajkowski Karol, j. w.
    Czajkowski Karol, j. w. Łabęcki Romuald, dyrek­
    tor szkoły wydziałowej męskiej
    Langer Joachim, kiero­ wnik szkoły 4 klasowej barona Hirscha
    Uczył wklasach
    historyi kraju rodzinnego w kl. Ilia, IVa, IVb, VI. i VII.
    historyi kraju rodzinnego w kl. Illb.
    śpiewu
    gimnastyki kaligrafii stenografii
    rysunków
    religii mojżeszowej w kl. od 1. do VIII.
    I
    Godzin tygoto.j
    6
    1
    4
    6
    2
    4 i
    4
    8 | I
    Nauczyciele przedmiotów nadobowiązkowych.
    II. Zmiany w gronie nauczycielskiem w roku szk. 1903.
    1■ J. E. Pan Minister w. i o. reskryptem z dnia 9. czerwca 1902 1. 16471 nadal profesorowi tutejszego zakładu Ignacemu Babskiemu posadę nauczycielską, w c. k. gimnazyum w Rzeszowie.
  2. C. k. Rada Szkolna krajowa: a) uwolniła reskryptem z dnia 25. lipca 1902 1. 1892 od obowiązków nauczycielskich w tutejszym zakładzie ks. Jana Olszewskiego; b) zamianowała reskryptem z dnia 4. sierpnia 1902 1. 22943 zastępcą nauczyciela Dawida Nebenzahla.
  3. J. E. Pan Minister w. i o. reskryptem z dnia 27. sierpnia 1902 1.25980 zamianował zastępcę nauczyciela w c. k. III. gimnazyum w Krakowie Karola Nikła rzeczywistym nauczycielem w tutejszym zakładzie.
  4. C. k. Rada Szkolna krajowa zatwierdziła w zawodzie nauczy­ cielskim i nadała tytuł profesora nauczycielom :

a) Karolowi Czajkowskiemu reskryptem z dnia 17. października 1902 .33771 .1
b) Stanisławowi Rembaczowi reskryptem z dnia 13. listopada 1902 .36930 .1

  1. J. E. Pan Minister w. i o. przyznał VIII. rangę profesorow tutejszego Zakładu Piotrowi Nebieszczańskiemu (Dz. urz. nr. 21).
    III. Plan nauki w roku szkolnym 1903.
    (…)
    Do spowiedzi i komunii św. przystępowała młodzież 3 razy i odprawiła 3-dniowe rekollekcye. Egzorty rekollekcyjne dla uczniów obrządku gr. kat. wygłosił ks. Julian Dacij, rektor 0 0 . Bazylianów w Buczaczu.
    I w tym roku wyrwała śmierć z pośród grona młodzieży dwie ofiary. Dnia 5. grudnia 1902 umarł Stanisław Wojnarowski, uczeń klasy łVa, a dnia 28. maja 1903 Jan Tanz, uczeń klasy V.
    W dniach od 11— 16 maja odbył się piśmienny a od 10— 14. łipca ustny egzamin dojrzałości.
    Dnia 15. lipca zakończono rok szkolny nabożeństwem dziękczyn­ iłem w cerkwi 0 0 . Bazylianów. Bo mszy św. rozdano abituryentom i uczniom świadectwa szkolne.
    IX. Pomoc dla ubogich uczniów.
    A. Dochod:
    Przy wpisach na r. 1902/3 znaczniejsze datki złożyli:
  2. Dr. Alter Leon . . .
    2′ Dr. Ausschnitt Izydor
  3. Dr. Hirschler Mieczysław . . . . 8
  4. Kończakowski Michał .
  5. Dr.ReisEmanuel . .
    6.SternJakób …… 4 7. Drobniejsze datki przy wpisach 103 8. Kolankowski Franciszek c. k. nadinspektor 68 9. Składki na egzortaełi w r. 1902/3 66
    Razem 291
    B. Rozchód:
    J. Niedobór z r. 1901/2 . . . .
  6. Zakupno książek i przyborów naukowych
    ״ .3 ״ .4.
    mundurków i części ubrania . o b u w i a ………………………………..
    Razem Pozostaje na r. 1903/4 nadwyżka
    98 h ״ — ״ 1«1
    Nadto zakupił p. nadinspektor Kolankowski 8 uczniów.
    Wszystkim Ofiarodawcom i Dobrodziejom składa niu zakładu szczerą podziękę.
    Dyrekcya w imie­

Funduszami na rzecz ubogich uczniów zarządza pod przewodnic­ twem dyrektora komisya złożoifa z obu księży katechetów i pp. Nie- bieszczańskiego i Smala.
Ruskie Towarzystwo ״Pomoc szkolna“ udzielało tak jak w roku poprzednim wsparcia uczniom ־obrządku gr. kat. i gromadzi dalej fun­ dusze na budowę bursy.
Towarzystwo ״Bursa A. Mickiewicza“, zawiązane w czerwcu r. 1902, ma także na celu założenie internatu dla ubogich uczniów gimuazyalnych. Dochód od założenia po koniec czerwca b. r. wynosił
.
״1 248 K. 28 li.
42 K. 84 li. par obuwia dla
.
34 K.
.״ 30 ״ 25
890 K. 40 hal., a rozchód — zakupno mundurków i wsparcia w go
tówce 427 K. 98 h., pozostaje zatem w gotówce 4G2 K. 42 h. (z tego 400 K. na książeczce pow. Kasy Oszczędności nr. 1087).
Rad i powiat, w JSuczaczu w Tłumaczu ״ ״
Stanisław hr. Badeni Artur Zaremba Cielecki Jlaryan br. Blażowski
Bezner . . . . Kielbicki . . . . Dr. Lisowski Jan Zeimer Zudyk .
Osoba nie chcąca być wymienioną
Z odczytu p. Orskiego
Wydział Tow. składa wszystkim Ofiarodawcom podziękowanie.
J. E. Ks. Arcybiskup Wilczewski dał ra utrzymanie 6 studentów w roku szk. 1902 kwotę 2036 kor. a w r. szk. 1*903 koron 1804 — na ręce katechety ks. Ścisłowskiego.
Najobfitsze jednak źródło wsparć dla ubogiej młodzieży7, jakiem ma być fuudacya ś. p. Oberca nie weszła jeszcze dotychczas w życie mimo zabiegów ze strony Dyrekeyi i starań ze strony Reprezentacyi powiatowej i gminnej. Spodziewać się atoli należy, że formalności ze strony powołanych Władz w roku następnym przecież będą pokonane i fundacya w życie wprowadzona.

X!. Klasyfikacya uczniów.
za II. półrocze roku szkolnego 1903. Klasa I. a.
.׳Stopień pierwszy z odznaczeniem
Ałter Ludwik Konikiewicz Lubin.
Stopień pierwszy:
Ausschnitt Maryan Beer Stanisław Czekanowski Michał Fedorowicz Mikołaj Friedmaun Adolf Gajowski Prokop Gilsolm Cliaim Goldberg Getzeł Hnatiuk Stefan Horowitz Meilach Iwancew Włodzimierz Janicki Zdzisław Jaworski Stanisław Kardasz Julian Klusek Władysław Korczyński Stanisław
Korunowicz Longin Krajewski Władysław Kriegel Cliaim Krzesiński Wincenty Kutt Józef
Latinek rJ’adeusz (pryw.) Leitner Konrad Literowicz Józef
Łehkij Mikołaj
Pistreich Abraham Sandurski Antoni Seńczuk Jarosław Śliwa Władysław Sobol Kazimierz Stasiw Jan Stolarczuk Stanisław Waguła Bronisław Zafijowski Józef
Znamirowski Albin Żybura Seweryn.
Do egzaminu poprawczego przeznaczono uczniów 3, stopień otrzymało 6, stopień trzeci 4.
Klasa I. b.
Stopień pierwszy z odznaczeniem:
Basiuk Antoni Jaworski Jan Sorobej Onufry Sym Michał.
Stopień pierwszy:
Blażenko Stefan Celter Izydor Dębicki Kazimierz Dyk Friedrich
Eisenberg Markus Fełicki Michał
Halpern Efraim Jędrzejowski Władysław Karacz Jan
Kaspruk Łukasz Ornatowski Emil Pilecki Edward Pines Moses Rozdolski Bohdan Słoboda Józef
Sommerstein Tewel Täufer Bernhard Tycholis Józef Tycliolis Wasyl Tymków Jan Typkiewicz Jan
Typkiewicz Mikołaj Weinslok Schabsa Welzmann Władysław Zaboruiak Adam Zajączkowski Jan.
Do egzaminu poprawczego 'przeznaczono uczniów 3, stopień drugi otrzymało fi, stopień trzeci 6.
Klasa II. a.
Stopień pierwszy z odznaczeniem:
Byczek Alojzy Różycki Mieczysław.
Stopień pierwszy.
Audermau Salomon Cliarccki Józef Czekanowski Włodzimierz Czerny Ferdynand Czerny Stanisław Dąbrowski Władysław Diner Samuel
Domeredzki Józef Dudzik Mateusz Dudziński Kazimierz Fabrowski Józef Filipski Antoni Fullenbaum Jakób
Grabowski Maryan Gregorcsek Władysław Holdner Pinkas Honorski Leon
Huzar Paweł
Jasiński Stanisław Kantmann Maks Kiełbicki Stefan Kiziuk Jan
Ko/.ak Filip Kozakiewicz Maryan Kraminer Jakób Krzyśków Antoni Orzelski Stanisław Próclmicki Józef Sznejgert Tadeusz Sendeckij Włodzimierz
Winnicki Franciszek.
Do egzaminu poprawczego przeznaczono uczniów 4, stopień drugi otrzymało 6, stopień trzeci 8.
Stopień
pierw szy:
Klasa II. b.
Rapp Benjamin Rasiewicz Antoni Rudiak Jan
Sandecki Julian Sarashman Bazyli Scherzer Srul Schónberg Isak
Solliaj Maryan Schiichter Anselm Szpytkowski Mikołaj Tomaszewski Apolinary W asyłyk Dymitr
Wisz Władysław Zakrocki Adam.
Brauner Cliaim Cependa Michał Hlibowickyj Taras Holcer Mateusz Kolmt Michał Lewicki Sofron Lipowyj Grzegorz Łucki Miron Majewski Bronisław Morasiewicz Piotr Nanowski Jan Niedźwiecki Teofil Ostrager Cliaim Petryk Lew

K l a s a
Stopień pierwszy z odznaczeniem■.
Ciuropajłowicz Tomasz Pełecłi Piotr
Stopień pierwszy.
Alter Kornel
Banach Eugeniusz Jarosław Bednarowski Wiktor
Bełziuk Stefan
Blaukopf Meier
Cha) fen Abraham
Drapalski Karol
Falber Móses
Feder Moses
Fijałkowski Błażej Romuald Gorzka. Kajetan Władysław Grau Baruch vel Bruno Haleczko Adam
III. a.
Heller Cliaim Herscli
Holzstein Israel Schulim vel Isidor Hrynyk Józef
Jost Michał
Kamieński Zygmunt
Kaspruk Michał
Kaufmann Oskar
Kermisch Wolf
Krywyj Aleksander
Kulin Stanisław
Kwiatkowski Władysław
Lewicki Roman
Malkes Herscli Wolf
Rudnicka Jarosława M. St. (pryw.) Sawicki Piotr
Siwak Bazyli
Wojtyński Józef
Zybura Antoni.
Stopień drugi otrzymało uczniów 2, stopień trzeci 3.
K l a s a
Stopień pierwszy z odznaczeniem:
Biliński Aleksy Petersil Maurycy
Stopień pierwszy:
Andermann Peretz Antler Michel (pryw.) Daniełewicz Antoni Górniak Jan
Hałas Leoncyusz
Hessel Heinrich
Iżewski Bolesław
Kopel Isachar Lukasiewicz Waleryan Mazurkiewicz Kazimierz
III. b.
Mierzwiński Maryan Ostapowicz Teofil Pohorille Emanuel Pohorylle Isaak
Prorok Leon Schmetterling Cliaim Schulman Daniel
Seifer Natłiau Siegmann Naftałe Herz Swistcl Franciszek Scłiiichter Izak
Tabisz Stanisław Zaleski Zygmunt Zastawny Michał Żukowski Antoni.
Do egzaminu poprawczego przeznaczono uczniów 4, stopień drugi otrzymało 3, stopień trzeci 3.
Stopień pierwszy.
Biliński Ferdynand Burzeński Mieczysław Czałczyński Franciszek Czechowski Emilian Fuchs Samuel
Klasa IV. a.
Hirschler Mieczysław Hrankowski Julian Kostoiowski Władysław Kuchtyn Teodor Kupczyński Włodzimierz Matwijów Mikołaj
Minticz Jan
Niedźwiecki Włodzimierz Noskowskyj Zenon Sakiewicz Alfred
Semel Józet Świstel Julian Tabencki Alojzy Wojtowicz Juliusz.
Do egzaminu poprawczego przeznaczono uczniów 3, stopień drugi otrzymało 2, stopień trzeci 1.
Stopień pierwszy : Andermann Josef
Biliński Alexander Chitreńki Grzegorz Dratler Nehemiasz Hermann Dawid
Jacek Władysław Komusiewicz Alexander Krasowski Alexander Lachowicz Wojciech Niżyński Alexander Pasławski Jan
Do egzaminu poprawczego otrzymał 1, stopień trzeci 2.
.׳Stopień pierwszy z odznaczeniem
Babiak Stanisław.
Stopień pierwszy.
Andermann Isak Aschkenazy Juliusz Blumicz Józef Bobykewycz Mikołaj Rurczycki Michał Dawosyr Piotr Frenkel Dawid Frenkel Mendel
Hałas Mikołaj Jastrembski Dyouizy Jagendorf Ephroim Kaluski Wincenty Kimelmaun Markus■ Klodn cki Władysław Kohn Isak Kończakowski Alfred
. IV. b.
Radłowski Józef Rosenblatt Szymon Schandler Józef Schorf Jossel Sywak Teodor Trojan Korneli Twerdochleb Albin Wechsler Dawid Weidenfeld Jossel Wolański Wojsław Zakrzewski Mikołaj.
rzeznaczono uczniów 3, stopień drugi ־ .Klasa V
Kryształowicz Paweł Krzyżanowski Grzegorz Łysyj Michał Miśkiewicz Julian Nacht Eliasz
Pniaczek Maryan
!,opiel Zenon
Rosłanowski Alojzy Sadowski Wiktor Salekiewicz Jarosław Samuelowicz Esua Saudurskij Sozont
Seifer Osiasz
Sobolewski Kazimierz Spirer Abraham
Świerzko Piotr
Sznejgert Władysław Weiss Simon Wojciechowski Stanisław.
Stopień pierwszy z odznaczeniem: Scherzer Mendel.
Stopień pierwszy:
Burdowicz Mieczysław Czekanowski Bazyli Diducb Michał Domerecki Jan
Doszła Władysław Filipowicz Włodzimierz Gajowski Onufry Heller Jonę Keffermuller Erazm Krukiewicz Mieczysław Kuczer Włodzimierz
Langer Karol
Laskowski Czesław M&rgales Leizer
Marków Jarosław Niebieszczański Wincenty Orłowski Antoni
Reis Seweryn
Safrin Jakób
Stabiszewski Maksymilian Tarnawskij Jakób Tokarski Bolesław Wiszniewski Stanisław Witwicki Stanisław Zawalykut Jan
Zeirner Markus.
Klasa VI.
Do egzaminu poprawczego przeznaczono 3 uczniów.
Klasa VII.
Stopień pierwszy z odznaczeniem:
Feuerstein Baruch Gottfried Abraham.
Stopień pierwszy:
Cliymiakowski Romuald Filipowski Zenobi. Gąsiorowski Michał Hecht Szaje
Husakowski Józef Kimelmann Owadie Krzyżanowski Jan Leszczyński Zygmunt Łuszpiński Antoni
Marków Eustachy Mazurkiewicz Wilhelm Nider Seweryn Sałpeter Jakób (pryw.) Schapira Cłiaim
Skiba Józef
Spindel Izrael Tyrowiez Stanisław Weigner Stanisław Weinreeb Mathias Weiss Józef
Żabski Jan Łuszpiński Hiłaryon
Do egzaminu poprawczego przeznaczono uczniów 3, stopień drugi otrzymał 1, stopień trzeci ].
Klasa- VIII.
Stopień pierwszy z odznaczeniem:
Scherzer Schloma Zakrocki Stanisław.
Stopień pierwszy:
Aszkanazy Joel
Chlebek Lesław Czortkower Joel Ełektorowicz Włodzimierz
Gelber Leib
Griffel Leisor Haluszczyński Mikołaj Juchan Józef
Laskowski Alfons Leszczyński Tadeusz Lewicki Jan
Makowski Ignacy Michałewicz Włodzimierz
Niebieszczański Emil Rosenmann Dawid Szajnowski Maryan Szpytkowski Jan
Turczański Józef Walkowicz Stanisław Zafijowski Adryan Niezabitowski Kazimierz
(pryw.)
Do egzaminu poprawczego rzezaaczono 1. ucznia.
W ynik egzaminu dojrzałości:
Egzamin składało:
a) uczniów publicznych . . . . 22
b) ״ prywatnych . . . . 3
25
a) za dojrzałych z odznaczeniem
b) za dojrzałych . . . .
c) do egzaminu poprawczego przeznaczono 4
Razem 25
Świadectwo dojrzałości otrzymali:
Z tych uznano:
Aszkanazy Joel Czortkower Joel Elektorowicz Włodzimierz Gelber Leib
Griffel Leisor
Hałuszczyński Mikołaj
Juchau Józef
Laskowski Alfons
Leszczyński Tadeusz (z odzu.) Makowski Ignacy
Michalewicz Włodzimierz
Niebieszczański Emilian Rosenmann Dawid
Scherzer Schloma (z odzn.) Szajnowski Maryan
Szpytkowski Jan
Turczański Józef
Walkowicz Stanisław
Zafijowski Adryan
Zakrocki Stanisław (z odzn.) Niezabitowski Kazimierz (pryw.)
XII. Ogłoszenie dotyczące przyszłego r. szk. 1903/4.
i. Wpisy uczniów na rok szk. 1903/4 odbędą się dnia 29. sierpnia b. r. w sali konferencyjnej od 10—12. przed poi. i od 4—6. po południu i 31. sierpnia od 10—1. w południe. Późniejsze zgłoszenia będą tylko w wyjątkowych wypadkach uwzględnione. Uczniowie mają się zgłaszać osobiście w towarzystwie rodziców lub opiekunów, przyczem mają przedłożyć świadectwo szkolne z ostatniego półrocza i rodowód do­ kładnie wypełniony w dwóch egzemplarzach. (Blankiety u tercyana).
Uczniowie przybywający z innych zakładów muszą przedłożyć: metrykę, świadectwo szkolne z ostatniego półrocza z klauzulą odejścia i dekret uwolnienia od opłaty szkolnej, jeżeli takowe posiadają.
Razem
3 18 .
Uczniowie, którzy po przerwie w naukach chcą znowu uzyskać przyjęcie do gimnazyum, mają obok metryki i świadectwa szkolnego z ostatniego półrocza przedłożyć jeszcze świadectwo moralności za czas, w którym nie uczęszczali do szkoły i poddać się egzaminowi wstępnemu za złożeniem taksy egzaminacyjnej w kwocie 24 kor.
Uczniów, którzyby w czasie feryi nie zachowali się zgodnie z prze­ pisami szkolnemi Dyrekcya do zakładu nie przyjmie.

  1. Stancye. Ponieważ nie wolno uczniom mieszkać gdzieindziej, jak tylko tam, gdzie Dyrekcya pozwoli, przeto winni rodzice i opie­ kunowie przy wpisach podać Dyrekcyi gdzie zamierzają synów swych umieścić i dokładnie to uwidocznić w rodowodach, zaopatrzonych własno­ ręcznym podpisem odpowiedzialnego nadzorcy. Bez 'pozwolenia D yrekcyi uczniów na stancy i trzym ać nie wolno. Nadzory domowe mają obowiązek zaopatrzyć się .w ״ Regulamin dla trzymających uczniów na stancy{“.
    Jest obowiązkiem rodziców i opiekunów często porozumiewać się ze szkioą o postępach i prowadzeniu się uczniów. W tym celu w każdą pierwszą i trzecią niedzielę w miesiącu — z wyjątkiem ostatnich mie­ sięcy przed klasyfikacyą — zgromadzają się pp. Profesorowie w sali konferencyjnej po nabożeństwie szkolnem (o godz. 10.) i udzielają stronom potrzebnych wiadomości.
  2. Mundurki. Każdy uczeń obowiązany jest nosić przepisane ubranie mundurowe i nie wolno mu zmieniać żadnej jego części. Niezamożnymi! uczniów klasy 1. może dyrektor w wyjątkowych wypadkach uwolnić od noszenia mundurków, jeżeli na to zasługują.
  3. Rok szkolny 1903/4 rozpocznie się dnia 3. września b. r. uroczystem nabożeństwem o godz. 8. rano. Dnia 4. września rozpoczyna się regularna nauka.
  4. Egzamina poprawcze odbędą się dnia 29־. i 31. sierpnia o go­ dzinie 8. rano.
  5. Egzamina wstępne do klas od II.—VIII. składać można od 4.— 10. września w I. półr., a od 3.—10. lutego w 11. półroczu, w duiacb, które Dyrektor zgłaszającym się wyznaczy. Oprócz metryki i 'ewentu­ alnych świadectw szkolnych przedłożyć należy Dyrekcyi świadectwo pobytu i moralności za czas nieuczęszczania do szkoły.
  6. Egzamina prywatne w połowie stycznia i z początkiem lipca
    r. 1904.
  7. Egzamina wstępne do klasy I. na rok szkolny 1903/4 odbędą się w dwóch terminach, mianowicie: przed wakacyami 15. lipca i po wakacyach dnia 1. września o godz. 9. !׳ano. Zapisy do 2. terminu 29. i 3i. sierpnia b. r. (j. l).
    Uczniowie zapisujący się do klasy I. mają złożyć G K. i 20 li. i przedłożyć metrykę chrztu łub urodzenia, świadectwo szkolne, jeżeli do szkoły uczęszczali, świadectwo szczepienia ospy i rodowód dokładnie wypełniony w dwóch egzemplarzach. Nadto mają zaopatrzyć się w czy- tankę polską i niemiecką z kl. IV. szkół ludowych, w pióro, atrament i 3 półarkuszyki papieru, które nabyć można u tercyana.
    Uczniowie reprebowani przy־ egzaminie wstępnym w terminie lipcowym nie mogą przystąpić do tego egzaminu po wakacyach w żadnej szkole średniej.
    Uczniowie przyjęci do klasy I. obowiązani są w I. półroczu złożyć opłatę szkolną najpóźniej do końca listopada. Warunkowo uwol­ nieni od opłaty już w I. półroczu mogą być tylko ci. którzy przyjęci zostali na podstawie egzaminu wstępnego (t. j. nierepetenci) pod wa­ runkiem, jeżeli w ciągu dwóch pierwszych miesięcy po rozpoczęciu roku szkolnego okażą we wszystkich obowiązkowych przedmiotach postęp ״dobry“. Podania o odroczenie i warunkowe uwolnienie od opłaty szkolnej, opatrzone legalnem świadectwem ubóstwa, wnosić należy na ręce pp. gospodarzy klas do 8 dni po rozpoczęciu roku szkolnego. Uwolnienie staje się prawomocnem, jeżeli uczeń przy kla­ syfikacji za I. półrocze otrzyma z obyczajów i pilności przynajmniej stopień ״dobry“ i ogólny stopień pierwszy.
    Zakres wymagań przy egzaminie wstępnym do klasy I.
    a) z reiigi׳: Wiadomości, których według teraźniejszego rozkładu nauki nabyć powinien uczeń w pierwszych 4 latach obowiązkowej nauki szkolnej w szkołach 4-klasowych.
    ­b) z jeżyka wykładowego (polskiego): Czytauie płynne i wy־ raziste, objaśnianie odczytanych ustępów pod względem treści i związku myśli; opowiadanie treści większymi ustępami; znajomość części mowy, odmiana imion i czasowników, znajomość zdania pojedynczego, rozsze­ rzonego i rozbiór jego części składowych pod względem składni zgody i rządu; poprawne napisanie dyktatu z zakresu pojęć znanych uczniom; wreszcie piśmienny rozbiór zdania pojedynczego z kilkoma określeniami pod względem części mowy i ich form, tudzież pod względem części zdania.
    c) z języka niemieckiego: Czytanie płynne i zrozumiałe; znajomość odmiany i rodzajów rzeczowników, przymiotników i zaimków (osobistych, dzierżawczych, wskazujących i względnych), odmiany słów posiłkowych i czasowników słabych we_,wszystkich formach strony czynnej i biernej, tudzież odmiana najzwyklejszych czasowników mocnych; zasób wyrazów z zakresu pojęć uczniom znanych; poprawne napisanie łatwego dyktatu, którego treść poda się uczniom w języku wykładowym przed podykto­ waniem.
    d) z rachunków: Pisanie liczb do miliona włącznie; biegłość w 4 działaniach liczbami cadkowitemi, pewność w tabliczce mnożenia, znajomość ważniejszych miar metrycznych.
    W Buczaczn, dnia 15, lipca 1908.
    Franciszek Zych,
    dyrektor.