Zielony Lwów

poezja pielka

Ojcu w 25 rocznicę śmierci
12.IV 1904 – 27.VI.1980

W sennych marzeniach i w wielkim zachwycie
chodzę po Lwowie w dawnym kolorycie
upływających czterech pór roku.

Byłam tam krótko, lecz to dawno było.
Wtedy nad miastem się niebo chmurzyło
i drzewa w parkach już liści nie miały.
Lwów jednak zawsze mienił się cały
zielenią od wiosny aż po złotą jesień

A w Parku Stryjskim, młodzieńczych uniesień
obfitość kwiatów, razem zapachami
krzewów bzów barwnych, bywała świadkami,.
bowiem gród nimi słynął w całym kraju.
– mówił mi ojciec, że nie tylko w maju,
gdyż co dzień chodził przez park do swej klasy

A potem nagle zmieniły się czasy
i jako Orlę uczestniczył w boju.
Na moje szczęście – doczekał pokoju,
lecz wielu innym to się nie udało.

W deszczu ujrzałam wielką przestrzeń białą
kamiennych grobów w równych szeregach
z krzyżami w bieli. Wzrok się mój rozbiegał,
bo tam ich setki, cały Polski Cmentarz.
i o tych dzielnych należy pamiętać..

Park Łyczakowski oddycha historią.
Grottger, Zapolska z Konopnicką Marią,
wielcy uczeni, artyści i Heller…
W tej Nekropolii groby mówią wiele
i nie tylko one, bo kasztany także,.
te z Łyczakowa i Kurkowej – wszakże
najpiękniejsze były w całej Ukrainie,
toteż w ich cieniu pamięć nie zaginie.

Chciałabym poznać też Wały Hetmańskie,
Gubernatorskie i nawet bezpańskie.
Przez Pohulankę pójść do lasu sama,
i myśl zatrzymać przy zamkniętych bramach
długiej historii, w której mnie nie było.
Lecz w moim sercu coś się odnowiło,
bo wiem, że był Bartosz, i także Jan III
oraz istniał Zamek znany w wielkim świecie…
a ja swe myśli wtapiam w bujną, zieleń.

Chciałabym bardzo…
– może chcę za wiele?